Żeby zostać zbawionym, nie trzeba przynależeć do jakiejś wspólnoty etnicznej, lecz do wspólnoty ludzi wierzących, w której jedynym kryterium jest wiara w Chrystusa.
Co to jest „teologia narodu”?
To dość wieloznaczne określenie, które może opisywać szereg różnych zjawisk. Zasadniczo chodzi o to, że zaczyna się traktować współczesny naród, rozumiany etnicznie, jako kategorię teologiczną: podmiot i/lub przedmiot historii zbawienia.
A naród nie jest kategorią teologiczną?
Nie. Bóg zbawia osoby, nie narody. Komunikuje się z osobami, nie z narodami.
Jak to? Tyle razy słyszałem o „narodowych rekolekcjach” czy „narodowej pielgrzymce”…
Teologicznie interesuje nas jeden naród – i ten jest bezsprzecznie wybrany. Żydzi. Pierwsze przymierze było zawarte z narodem rozumianym w sensie etnicznym. Jego członkiem jest się z urodzenia. To nie jest kwestia wyboru. A warunkiem uczestnictwa w zbawieniu jest przynależenie do tego narodu. To jest perspektywa Pierwszego Testamentu.
Nowy Testament to wyraźnie przełamuje. Uznajemy, że Żydzi nadal są narodem wybranym, który jednak nie przyjął Ewangelii. Natomiast my, chrześcijanie, o zbawieniu myślimy inaczej: „Nie ma już Żyda ani Greka”. Mur etniczny rozdzielający wybranych od pogan został przez Chrystusa zburzony.
Stąd pytanie: Czy po Chrystusie w ogóle możemy mówić o narodzie w kategoriach teologicznych? Zwłaszcza jeśli chodzi o narody w sensie nowożytnym.
A co to za różnica?
Różnica jest taka, że starożytne, starotestamentowe rozumienie narodu jest właśnie etniczne. Tam chodzi o to, kto się w jakim rodzie urodził i kto z jakiej gałęzi pochodzi. A współczesne rozumienie narodu?
Ja jestem Ślązakiem. Jeden z dziadków na sto procent był etnicznym Niemcem. Jakby pogrzebać w moim DNA, toby się okazało, że jestem trochę Polakiem, trochę Czechem, trochę Ślązakiem, Niemcem… I teraz można pytać: Jakie to ma znaczenie dla mojego zbawienia? Czy Niemcy będą jakoś inaczej zbawieni niż Polacy?
To absurd.
Ale to jest właśnie fundamentalna różnica: żeby zostać zbawionym, nie trzeba przynależeć do jakiejś wspólnoty etnicznej, lecz do wspólnoty ludzi wierzących, w której jedynym kryterium jest wiara w Chrystusa.
Ale przecież używamy w nauczaniu pojęcia narodu!
Oddzielmy od siebie dwie sprawy: to, że się organizujemy we wspólnoty mniej więcej narodowe, a w związku z tym mówimy o nich, gdy rozważamy kwestię dobra wspólnego, od traktowania narodu jako koniecznego elementu dziejów zbawienia. To drugie przekonanie stoi u podstaw uniwe
Zostało Ci jeszcze 85% artykułu
Oceń