Najpierw stracił palec, potem odcięto mu głowę i rękę. Na koniec bracia wsadzili go do gara. Papież ostro zareagował i zakazał takich praktyk. Uznał, że jest to obrzydliwe dla żyjących i obraźliwe dla Boga.
Maciej Müller: W Imieniu róży Umberta Eco jest taki fragment, w którym stary brat Jorge z Burgos wspomina swojego opata, mówiąc: „Abbon był synem pana z okolicy, wyrósł w opactwie Fossanova, pacholęciem będąc asystował Świętemu Tomaszowi, kiedy ten tam marł, i czuwał nad przeniesieniem wielkiego ciała w dół po schodach wieży, bo nie udawało się znieść zwłok”. Tyle fikcja literacka. Czy Tomasz naprawdę był w opactwie cysterskim?
Tomasz Gałuszka OP: Tak. Poszedł tam umrzeć, po tym jak kilka miesięcy wcześniej, 6 grudnia 1273 roku namacalnie doświadczył obecności Boga.
To znaczy?
Tomasz nie był wylewny w opowieściach o swoich doznaniach wewnętrznych, więc do końca nie wiemy, jak to wyglądało. W końcu pochodził z rodu rycerskiego i był z natury powściągliwy. Jednak to, co się wydarzyło tamtego grudniowego dnia, musiało nim bardzo wstrząsnąć, bo oznajmił swoim sekretarzom, że nie jest w stanie już nic więcej napisać. Gdy jeden z nich zapytał go dlaczego, Tomasz miał powiedzieć, że w porównaniu z tym, co właśnie zostało mu objawione, wszystko, czego dokonał wcześniej, zdaje mu się niczym wymłócona słoma.
Rzeczywiście zaprzestał działalności?
Nie. Był znaną i cenioną osobą, cieszył się ogromnym szacunkiem jako teolog. Papież Grzegorz X poprosił go, by wystąpił jako ekspert na zbliżającym się Soborze Lyońskim II w 1274 roku w sporze pomiędzy Kościołem Wschodu i Zachodu o pochodzenie Ducha Świętego. Posłuszny papieżowi pojechał na sobór, choć podobno w kompletnym zamroczeniu. Niektórzy historycy mówią, że przeżył fizyczne załamanie z powodu przepracowania, co nie jest wykluczone. W końcu przez kilkanaście lat pisał lub dyktował około 25 stron maszynopisu dziennie!
Jadąc z Neapolu, zatrzymał się w Akwinie, w zamku swojej siostry Franciszki. Fizycznie miał się coraz gorzej i czuł, że nadchodzi koniec jego życia, dlatego powiedział, że wypada, by jako zakonnik nie umierał w zamku, tylko w jakiejś wspólnocie zakonnej. Najbliżej była Fossanova.
Cystersi to jednak nie dominikanie.
Ale rodzina zakonna. Święty Dominik był nimi zafascynowany, więc wybór Tomasza to nic niezwykłego. Poza tym do Rzymu czy Neapolu było dość daleko. Co więcej, sami cystersi bardzo cenili Tomasza i ucieszyli się, że mogą gościć u siebie tak wybitnego człowieka.
Tam więc właśnie Tomasz umiera 7 marca 1274 roku. I zaczyna się jego drugie życie.
W jakim sensie?
Bycia świętym. Niemal od razu za jego wstawiennictwem zdarza się pierwszy cud. Jeszcze zanim położono go na marach i rozpoczęto modlitwy, podczas mycia zwłok jeden z braci położył się na nim, w ten sposób, że jego oczy były na równi z oczami Tomasza, i doznał uzdro
Zostało Ci jeszcze 85% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń