Szczebrzeszyn, chrząszcz i wieprz
Kazimierz Deyna miał oczy dookoła głowy, spojrzenie peryferyjne, nawet kiedy wycofywał piłkę, żeby przegrać ją przez obrońcę, myślał, jak ten skórzany przedmiot pożądania umieścić w siatce. Zazwyczaj łapał bramkarza na wykroku, ale zdarzało się, że wyręczał g...