Nie mam nastroju do żartów. Nie wiem, co się jeszcze wydarzy. Czy „Niech żyje wesołość! Kto wie, czy świat potrwa jeszcze trzy tygodnie”, jak mówi Figaro w sztuce Pierre’a Beaumarchais’go, a może: „Memento mori”, i czekamy na nieuniknione. Lub mniej uduchowione: „Dopóki piłka w grze”, bo jednak dużo zależy od nas samych i nie wolno się poddawać.
Jestem typem dość zorganizowanym. Korzystam z anachronicznego papierowego kalendarza, w którym mam zapisane daty urodzin i imienin najbliższych, terminy meczów, spotkań, wyjazdów służbowych i wakacyjnych, targów i promocji książek.
Zostały mi z tego tylko imieniny i rocznice urodzin. Resztę odwołał wirus. Straciłem wszystkie cele, a wraz z nimi trochę chęci do życia. Pisać muszę, nadrabiam braki w lekturach. Wszyscy żyją w podobnych warunkach, więc można powiedzieć, że epidemia doprowadziła do prawdziwej demokracji.
Jestem w o tyle dobrej sytuacji, że ZUS raz w miesiącu przeleje mi pieniądze na konto (mam nadzieję). Młodsi muszą pracować, a nie wszyscy mogą tak, jak by chcieli. Miliony osób stracą pracę, ale my przejmiemy się tym dopiero wtedy, kiedy będzie to dotyczyło kogoś z najbliższych. Świat się zmieni, przeżyją najsilniejsi i bezwzględni.
To się dzieje już dziś. Jedni pomagają, inni chcą wykorzystać sytuację i nieuczciwie się wzbogacić. To jest wielki ogólnoświatowy test na człowieczeństwo.
Zawsze w sytuacjach zagrożeń, kryzys
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 5000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń