Nieżyjący już ojciec Georgij Fridman, legenda muzycznego (był jednym z prekursorów jazzu w Związku Radzieckim) i katolickiego (przez wiele lat był „podziemnym” księdzem) Petersburga, opowiadał mi kiedyś o drodze, jaką do chrztu i Kościoła katolickiego doszła jego żona Walentyna. Historia to pasjonująca i zabawna, a istotną rolę odgrywa w niej proroczy sen, a właściwie koszmar, który ostatecznie popchnął Walę ku zdrojom zbawienia – zainteresowanych zachęcam do sięgnięcia po moją książeczkę Boski Adwokat. Koniec czasów. Kończąc opowieść, ojciec Georgij uśmiechnął się i westchnął: „Bo widzisz, ojcze Pawle, w Rosji się śni…”. Te słowa wracają do mnie częściej, od kiedy zamieszkałem nad Newą. Lata urzędowego materializmu wbijanego przemocą do głów Rosjan nie wykorzeniły z nich, czasem zabobonnej, skłonności do wiary w senne widzenia, które należy przyjmować z powagą i szacunkiem. Czy jednak w Piśmie Świętym Bóg nie przemawiał do ludzi we śnie? Dlaczego więc miałby przestać to robić w naszych czasach? Trudno polemizować z takimi argumentami, choć my – przez okulary sceptycyzmu i racjonalizmu – często spoglądamy na naszych sąsiadów ze Wschodu z uprzejmą życzliwością, jaką dla głupiutkich niebożątek rezerwują mądrzy dorośli. A w Rosji nie tylko się śni, ale i bożych szaleńcó
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń