We wrześniu byłem na premierze Projektu Laramie Moisésa Kaufmana, w reżyserii Michaela Gielety, w jego przekładzie. I powiem bez żadnej ostrożności: dostaliśmy spektakl znakomity przez to, jak jest ważny, jak w Polsce aktualny, jak poprowadzony, zagrany, utkany z drobnych wypowiedzi, które się uzupełniają, ścierają, a w ostatecznym rozrachunku budują ten niezwykły i rzadki efekt, jakim jest przepracowanie.
Tak, ten dramat jest o tym – o przepracowaniu zdarzenia. O tym, jak morderstwo na tle homofobicznym wchodzi w ludzi i ich przemienia.
Pierwszą przyczyną przepracowania jest przyjazd do Laramie grupy młodych artystów, głównie aktorów, którzy próbują zrozumieć. Zadają pytania tak, jak powinno się je zadawać, żeby się czegoś dowiedzieć: nienapastliwie. Raczej wyzwalająco. Zadają pytania świadkom, mieszkańcom, funkcjonariuszom policji, Kościołów, wykładowcom, i nie naciskają, czując instynktownie, że wywiad oparty na wymuszaniu odpowiedzi nie prowadzi do niczego, a prawdziwą wartość ma pytanie zadane jako pewien początek, zaczyn. A potem trzeba cierpliwie czekać, aż ludzie sami zaczną opowiadać. Bo tylko wtedy mówią prawd
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń