rysunek portret Alek z projektu Różnica Jacek Hajnos OP
fot. Alek z projektu Różnica, Jacek Hajnos OP

Sztuka współczesna to nie tylko prowokacje i skandale, lecz także działalność twórców chrześcijańskich, których przeciętny katolik nie zna, co oznacza, że wierzący artyści właściwie nie mają odbiorców.

Byłoby dobrze, gdyby nasza wiara nie była głupia, to oczywiste. Pragnieniem dojrzałych chrześcijan jest wiara rozumna, czyli mająca intelektualne podstawy. Z drugiej strony chcemy, by to wiara oświecała nasz rozum, przynaglając go, „aby przekraczał wszelkie bariery izolacji i nie wahał się ponosić ryzyka” – jak pisze w encyklice Fides et ratio Jan Paweł II. Ale byłoby dobrze, gdyby nasza wiara nie była także ślepa – najpierw w tym podstawowym sensie. Gdyby człowiek wierzący dostrzegał i umiał rozpoznawać – bez strachu i kompleksów – wizualne przejawy kultury, w której jest zanurzony, a jego rozumna i widząca wiara podpowiadała mu najbardziej adekwatne reakcje.

Sztuka współczesna

Panuje pewien – mający, niestety, uzasadnienie – stereotyp na temat sztuki współczesnej. Francuska historyk sztuki Christine Sourgins charakteryzuje ją jako narzędzie manipulacji. Pisze wprost: „Zbijać z tropu, wprowadzać w zakłopotanie, intrygować, wytrącać z równowagi, dokonywać transgresji, prowokować, odbierać punkty orientacyjne, zniekształcać tożsamość itd. – oto słowa klucze, lejtmotywy sztuki współczesnej. Każdy konsument i uczestnik wystawy [sztuki współczesnej] był w tym lub innym momencie przedmiotem strategii, które są ni mniej, ni więcej jak przejawami intelektualnego terroryzmu”. Trzeba przyznać, że słowa francuskiej badaczki opisują sporą część dzisiejszej produkcji artystycznej – nie największą, ale tę najchętniej eksponowaną w dyskursie akademickim, a więc z punktu widzenia ogromnej większości ekspertów najbardziej wartościową i godną omawiania dla pożytku przyszłych pokoleń.

Po dwudziestowiecznych przemianach języka artystycznego, których dynamikę należy uznać za rewolucyjną, nie zaś naturalnie ewolucyjną, odziedziczyliśmy pakiet pewnych prawd dotyczących sztuki, z którymi teoretycznie nie powinno się dyskutować, jeśli chce się uchodzić za kompetentnego uczestnika kultury. Mamy więc do czynienia z następującymi ustaleniami: sztuka jest egalitarna (tzn. teoretycznie każdy może zostać artystą); nie ma rozdziału kultury wysokiej od masowej; doszło do konceptualizacji sztuki, co oznacza, że forma nie jest teraz ważna, liczy się pomysł; w sztuce, która rozwija się linearnie, istotny jest postęp, a więc tradycyjne media stanowią mało znaczący relikt poprzednich epok; poważna sztuka to sztuka polityczna, która ma doprowadzić do zmiany mentalności społeczeństwa według rewolucyjnych ideałów; sztuka oferuje nam wiedzę ważniejszą niż wiedza, którą zawdzięczamy nauce; sztuka ma niezbywalną autonomię, czyli – jak trzeźwo oceniła Romana Kolarzowa – w praktyce jest po prostu „enklawą bezetyczną”.

Dwa kościoły

Wymienione wyżej „prawdy” właściwie nie podlegają dyskusji, dlatego można uznać je za obowiązujące w świecie sztuki dogmaty. Jeśli przyjmiemy preferowaną przez socjologów funkcjonalną definicję religii, zauważymy szereg analogii zachodzących pomiędzy przestrzenią wiary a obszarem sztuki

Zostało Ci jeszcze 85% artykułu

Wykup dostęp do archiwum

  • Dostęp do ponad 7000 artykułów
  • Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
  • Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Wyczyść

Zaloguj się

Oczami wiary
Karolina Staszak

historyk i krytyk sztuki, w latach 2014-2019 redaktor naczelna miesięcznika o sztuce „Arteon”, należy do Wspólnoty Twórców Chrześcijańskich Vera Icon....

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze