nie lubimy być zaskakiwani przez życie, nie lubimy braku jasnych odpowiedzi. W takich momentach często szukamy szybkich rozwiązań, które usuwają niepewność i pozwalają iść dalej. Problem w tym, że niejednokrotnie bywają one drogą na skróty, są wynikiem prostych skojarzeń, chwilowych emocji i podświadomych impulsów.
Od początku pontyfikatu z racji swoich jezuickich korzeni papież Franciszek przypomina, jak ważne w życiu chrześcijańskim jest rozeznawanie i że sama Ewangelia to nie zestaw reguł do wyuczenia, ale proces nieustannego dojrzewania. To wymaga czasu i pokory wobec siebie. Wejście na taką drogę bywa szalenie trudne, bo, jak mówi w rozmowie z redaktorką naszego miesięcznika doktor Joachim Kowalski na co dzień zajmujący się badaniem procesów myślowych, „świadoma uwaga może operować jak reflektor – w danym momencie nie widzimy całej sceny, nasz mózg filtruje i wyłącza mnóstwo informacji, bo jest ich po prostu zbyt dużo”. Dodajmy do tego nasze zniekształcenia poznawcze, wyuczone schematy zachowania, a także często pojawiające się sytuacje wyborów między dobrym a lepszym. Bo przecież wszystko byłoby prostsze, gdybyśmy mogli wybierać wyłącznie między dobrem a złem, najlepiej czytelnymi w naszej ocenie. To jednak nierealne marzenie.
Czym więc się kierować, podejmując decyzje? Jak w zaufaniu do siebie i do Boga przyjmować to, że – jakkolwiek banalnie to zabrzmi – nie będziemy mieli wszystkiego, a każda, choćby najlepsza decyzja zawsze będzie związana z jakąś stratą? Jak godzić się z tym, że będziemy popełniać błędy, mimo nawet najlepszego rozeznania? O tym w najnowszym wydaniu miesięcznika.
Oceń