Jesteśmy przeciążeni pracą. To truizm, choć może trzeba tu ostrożnie używać słowa praca. Męczą nas raczej codzienne napięcie, chaos, pośpiech, rozmaite czynności, aktywności, terminy, presja, brak efektów. Ciągle zajęty, a nic nie zrobiłem. Praca, pojęta jako zorganizowany wysiłek zmierzający do osiągnięcia zakładanego celu, męczyłaby z tego wszystkiego najmniej, a może nawet by cieszyła, gdybyśmy ją mogli spokojnie wykonywać.
Paradoksalnie realnych czynności do zrobienia na co dzień mamy coraz mniej. Od czasu pierwszej rewolucji przemysłowej maszyny zwalniają nas z wysiłku fizycznego. Zmywarka do naczyń, odkurzacz, a dziś już raczej robot sprzątający, pralka, centralne, automatyczne ogrzewanie, które niemal całkowicie wyeliminowało rąbanie drewna i wnoszenie węgla. Nawet szczoteczka do zębów sama nam dziś wibruje w buzi. Nic dziwnego, że musimy chodzić na siłownię, żeby się gdzieś poruszać, nawet jeśli ten ruch i wysiłek niczego nie wnoszą. Próbowano usensownić fitness kluby przez podłączenie maszyn tam zainstalowanych do generatorów prądu, aby nie marnować wysiłku i energii ćwiczących. To wielu ludziom dodaje motywacji, gdy czują, że pedałując czy ćwicząc na orbitreku, produkują prąd.
Jeszcze bardziej rozleniwia nas technologia informatyczna. Kalkulator zwalnia z liczenia, elektroniczne kalendarze – z orga
Zostało Ci jeszcze 75% artykułu
Oceń