Pociąg jadący pośród ulicznych straganów handlowych
fot. LIM ENG / Unsplash

Kilka dni temu wracałem pociągiem na śląską prowincję. Mniej więcej wtedy, gdy mijaliśmy historyczną granicę tych ziem, ktoś z obsługi pociągu głosem wyraźnie skonfundowanym oświadczył, że do Katowic dojedziemy z dwuminutowym opóźnieniem. Biorąc pod uwagę niebanalną długość trasy, ogłoszenie to zabrzmiało zdecydowanie jak dobra nowina, co znakomicie zrozumie każdy, kto częściej podróżuje tym środkiem lokomocji. Jednak to nie relatywna punktualność pociągu wprawiła mnie w osłupienie – odkąd bowiem PKP w rankingu punktualności wyprzedziło mityczne kiedyś pod tym względem koleje niemieckie, narzekanie na ten akurat aspekt usług straciło większy sens. Uderzyło mnie natomiast sformułowanie, którego użyła osoba ogłaszająca pasażerom tę hiobową wieść. Zacytuję z pamięci, ale za dosłowność ręczę co najmniej głową: „Pociąg doznał dwuminutowego opóźnienia”.

Koleją jeżdżę niemało, ale po raz pierwszy ktoś w kontekście opóźnienia – pewnie niechcący – uczynił aluzję do wrażliwości pociągu. A że wyobraźnię mam złośliwie plastyczną, natychmiast popadłem w rozważania, w której to części maszynerii owe doznania są dla składu najboleśniejsze. Bo co do tego, że „doznający opóźnienia” pociąg cierpi z tego powodu, moja wyobraźnia nie miała jakoś wątpliwości. I prawie natychmiast zaczęła rozważać, jakie muszą być te doznania przy dwudziestu minutach. A jakich cierpień pociąg doznaje przy spóźnieniu studwudziestominutowym? Co gorsza, jechałem IC zest

Zostało Ci jeszcze 75% artykułu

Kup miesięcznik W drodze 2025, nr 03, a przeczytasz cały numer

Wyczyść
Wancki sztopujom
ks. Grzegorz Strzelczyk

urodzony w 1971 r. – prezbiter archidiecezji katowickiej, doktor teologii dogmatycznej, były członek Zarządu Fundacji Świętego Józefa KEP (2020-2023)....

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszykKontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze