Obraz Zdjęcie z krzyża Rogiera van der Weydena
fot. Wikicommons

Chrześcijaństwo nie jest naiwne: ból nie uszlachetnia człowieka, ale go poniża i niszczy. To człowiek może „uszlachetnić” cierpienie, nadając mu sens. W osobie Chrystusa otrzymuje ogromną pomoc w tym „uszlachetnianiu cierpienia”.

Rozmawiają Paweł Krupa OP i Tomasz Maćkowiak

Czy słuszny jest zarzut, że w Kościele zbyt często dochodzi do przesadnego akcentowania cierpienia, jakby ono samo w sobie było czymś pozytywnym?

Zacznę od prostego, banalnego stwierdzenia: ból – czy to fizyczny, czy to psychiczny, czy duchowy, czy moralny – jest nieodłączną częścią życia człowieka. Powiem więcej, gdybyśmy nie odczuwali bólu, nasze życie byłoby wręcz niemożliwe, a w każdym razie stałoby się dla nas śmiertelnie niebezpieczne, bo ból często jest sygnałem choroby lub niebezpieczeństwa. Co ciekawe, ból i jego siostra z antypodów, czyli przyjemność, są często odbierane dokładnie tymi samymi sensorami: wystarczy lekko pogładzić naszą dłoń, a potem mocno ją uderzyć – wrażenia są diametralnie inne, a bodziec działa przecież na tę samą część naszego układu nerwowego. Można by pewnie snuć dość interesujące rozważania, czy różnica pomiędzy bólem a przyjemnością nie jest jedynie różnicą natężenia bodźca, ale nie jestem ani psychologiem, ani zoologiem, więc powstrzymam się od dalszych dywagacji.

A wracając do bólu: ciekawe jest to, że człowiek we wszystkich czasach i kulturach próbuje sobie radzić z bólem, i to na różnych poziomach. Kiedy o tym myślałem przed wywiadem, to przypomniały mi się rozmaite filmy dokumentalne, etnograficzne oglądane pasjami w młodości, w których pokazywano między innymi rozmaite rytuały inicjacyjne egzotycznych plemion, pamiętam też swoje indiańskie lektury z dzieciństwa. I czy to wśród mieszkańców Afryki, czy to wśród amerykańskich Indian, w podobnych obrzędach zawsze występował moment próby, której celem było przezwyciężenie bólu, często zadawanego w drastyczny, wymyślny sposób.

Ból zadawany celowo, w ramach rytuału?

Tak. Chodziło o to, że w dorosłość wchodzi się przez ból – takie było znaczenie tych rytuałów. Młody człowiek otrzymywał komunikat, życiową naukę: w twoim życiu będzie ból. Będziesz musiał walczyć, będziesz musiał polować, będziesz głodował, będziesz musiał znosić ciężkie warunki klimatyczne…

A właśnie: Jaka pogoda w Petersburgu?

Teraz jest przyjemnie, minus piętnaście stopni. Ale było już minus trzydzieści.

Ale wracając do tematu: ten młody wojownik dostawał komunikat – musisz wiedzieć, że ból jest częścią życia i masz się nauczyć przez niego przechodzić, on musi się stać częścią twojego świadomego doświadczenia, a nie tylko podświadomym lękiem – tak go zwyciężysz, oswoisz.

Każda kultura tworzyła jakieś sposoby na radzenie sobie z nieuniknionym doświadczeniem bólu – choćby kultura klasyczna, grecka z jej dwoma najważniejszymi nurtami filozoficznymi, stoicyzmem i epikureizmem, które są przedstawiane jako swoiste przeciwieństwa, choć przecież w rzeczywistości raczej się uzupełniają, niż wykluczają. W obu tych nurtach jednym z centralnych zagadnień jest znalezienie sposobu na radzenie sobie z bólem, z cierpieniem, bo przecież nie ominie nas ono w życiu. Stoicy proponowa

Zostało Ci jeszcze 85% artykułu

Kup miesięcznik W drodze 2024, nr 03, a przeczytasz cały numer

Wyczyść
Podziwiajmy, nie naśladujmy
Paweł Krupa OP

urodzony 4 lipca 1965 r. w Żyrardowie – dominikanin, doktor teologii, historyk mediewista, studiował w Krakowie, Paryżu i Rzymie, charyzmatyczny kaznodzieja, rekolekcjonista, dyrektor Instytutu Tomistycznego w Warszawie (2010-2016), od 2020 roku dziekana dekanatu północnego...

Podziwiajmy, nie naśladujmy
Tomasz Maćkowiak

urodzony w 1967 r. – nauczyciel, tłumacz, dziennikarz specjalizujący się w zagadnieniach związanych z Czechami i Słowacją. Jego książka Byłam katolickim księdzem. Historia Ludmily Javorovej, kobiety wyświęconej w...

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze