Kot w kompozycji z liści
fot. Nadi Whatisdelirium / Unsplash

W marcu przypada rocznica urodzin Maurice’a Ravela. Nie okrągła, sto czterdziesta dziewiąta, więc raczej nie będzie o niej głośno. Nie czarujmy się – ja też nie pamiętałem o tej rocznicy. Wystarczy, że znam dwie daty urodzin Chopina. Ravel mi się przypomniał, kiedy po raz tysięczny wysłuchałem Bolera, które zna każdy niezależnie od tego, czy lubi muzykę, czy nie. Szczerze mówiąc, wybrałem sobie taki temat także dlatego, że muzyka łagodzi obyczaje. W szczególnych czasach, w jakich żyjemy od 15 października, wszystko, co łagodzi obyczaje, jest cenne, bo poziom zacietrzewienia osiągnął w naszym kraju stan klęski żywiołowej. A ponieważ umówiliśmy się z redaktorem naczelnym ojcem Romanem, że o polityce nie piszę, to napiszę o ludziach. Otóż Ravel jest ciekawym przykładem człowieka, który osiągnął szczyty mimo różnych przeciwności, zazdrości mniej od niego zdolnych lub go nierozumiejących, a nigdy publicznie nie obnosił się ze swoją krzywdą. W dodatku nie kreował się na kogoś wyjątkowego i miał dystans do tego, co robił. Po premierze Boléra napisał do szwajcarskiego kompozytora Arthura Honeggera, że ma świadomość osiągniętego sukcesu, jednak dziwi go to, że popularność zdobywa utwór, który nie jest muzyką.

Kiedy o lekcje kompozycji poprosił go George Gershwin, Ravel odmówił, uważając, że nie byłby w stanie niczego go nauczyć. Czy rzeczywiście tak myślał, czy grał przed samym sobą?

Ravel chodził swoimi ścieżkami. Dwukrotni

Zostało Ci jeszcze 75% artykułu

Kup miesięcznik W drodze 2024, nr 03, a przeczytasz cały numer

Wyczyść
Boléro dla kotów
Stefan Szczepłek

urodzony 26 stycznia 1949 r. w Falenicy – dziennikarz sportowy i komentator, przez pewien czas grał w CWKS Legia Warszawa. Pracował w „Sztandarze Młodych”, tygodniku „Piłka Nożna”, redakcji sportowej TVP oraz w „Życiu War...

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze