To, co wydarza się w bożonarodzeniowej szopce, jest absolutnym przeciwieństwem wszystkiego, co chciwe, wyrachowane, wyliczone co do grosza. Bóg nie żałuje; On jest rozrzutny do marnotrawstwa.
Ponieważ nie możesz podróżować nieustannie, dokądś musisz dojść. Zatrzymać się. W grudniową noc, chcesz tego czy nie, zawsze dojdziesz do bożonarodzeniowej szopki. To jedyne miejsce, w którym będzie światło; istna latarnia morska dla rozbitka porzuconego w mieście samotności. Bez względu na to, czy światło będzie ciepłe, czy chłodne, przyjaźnie igrające w półmroku świątyni, a może napastliwie domagające się uwagi z witryn sklepowych, nie zmienia się jedno – choć przyciąga wzrok, to jednak coś zasłania. Jezus leżący w żłobie, najczęściej pulchny, rumiany i wcale nie rozdzierająco krzyczący o pokarm, kieruje spojrzenie w jakąś nieokreśloną dal. Jest familiarnie i bezpiecznie, a to oznacza, że jest zupełnie inaczej niż na kartach Pisma. Figurka Dzieciątka o barokowych kształtach zasłania kłującą rzeczywistość. Żłób jako kołyska; stajnia (lub jak chce tego Jacques Duquesne w Jezusie – obora) jako miejsce porodu. Ani śladu cudowności, anielskich fanfar, przepychu, złagodzenia ostrości tego świata. Jest realność: smród zwierząt, ich odchodów, naprędce ubite siano, aby nie raniło niemowlęcej skóry. Na kilka, kilkanaście dni bydlęcy żłób zmienia swoje przeznaczenie. Zwierzęta są pierwszymi naocznymi świadkami narodzin Jezusa. Pasterze przybiegają znacznie później. Mędrcy z darami pojawiają się, gdy świat, wywrócony do góry nogami przez Nowonarodzonego, powoli osiada na znanych sobie koleinach. Wyciągam z biblijnego opisu odprysk światła, niedostrzegalne źdźbło słomy i żuję jak pokorne cielę.
Twórczość to boskie pokrewieństwo
Myśl wczesnochrześcijańska powtarzała od dawien dawna, że Bóg stał się człowiekiem, aby człowiek stał się Bogiem. Jesteśmy jakoś ze sobą powiązani – człowiek i słowo. Nazwanie przez Adama rzeczywistości ożywionej (Rdz 2,19–20) oraz wcielenie w ludzkie życie Słowa Boga (J 1,1–5) nie są tu bez znaczenia. Teologia wysoko zaśpiewa to, co poezja przedstawi na swój sposób. Użyję obu, aby napisać: słowo jest naszym pokrewieństwem z Bogiem. Przypadek Josifa Brodskiego pokazuje to dobitnie. W 1964 roku rosyjski poeta stanął przed sądem, a z procesu zachował się nas
Zostało Ci jeszcze 85% artykułu
Oceń