1 Sm 1,20–22.24–28 / Ps 84 / 1 J 3,1–2.21–24 / Łk 2,41–52
[29 grudnia 2024 / Niedziela Świętej Rodziny]
Proponuję, żeby na to, co miało miejsce w świątyni, popatrzeć nie jak na pobożne spotkanie świętych osób, ale jak na wydarzenie rodzinne – wystraszeni rodzice znajdują zgubione dziecko. Scena kończąca jeden dramat zaraz rozpoczyna kolejny – dwunastolatek wcale nie uważa, że zrobił coś złego. Co więcej, publicznie sugeruje rodzicom, że to oni zawinili poprzez brak zrozumienia.
Kiedy zapytałem mojego brata, co sądzi o tej rozmowie Jezusa z rodzicami, odpowiedział mi: „Po tym, jak Jezus potrafi się niekiedy odezwać, to nie chciałbym, żeby On mnie kiedyś nazwał hipokrytą”. Bo rzeczywiście Jezus potrafił używać ostrych słów: „obłudnicy”, „groby pobielane” oraz bardziej opisowo: „Diabła macie za ojca”. Jakkolwiek by patrzeć na tekst Ewangelii, nie da się uniknąć w pewnym momencie konfrontacji z tym, że Jezus potrafił czasem słowem dotknąć do żywego. Tylko czy to nie przypomina za bardzo naszego sposobu mówienia do innych, gdy targają nami silne emocje? Skoro Jezus tak mógł mówić, to może i nam wolno?
Żadną miarą! – krzyknąłby Święty Paweł. Jest podstawowa różnica między naszymi słowami a oceną wydaną przez Jezusa. Nasze słowa zazwyczaj brzmią jak wyrok: „Oto ogłaszam całemu światu, że NN jest kłamcą, oszustem i zginie marnie!”. Nasza ocena zamyka człowieka w ciasnych ramach przykrego opisu, często ograniczonego do jednego słowa.
Chcąc zrozumieć słowa Jezusa, trzeba odczytać je w kontekście miłości do człowieka. Jezus mówi: „Tak, rzeczywiście, jesteś hipokrytą; nie rozumiesz Bożego działania; grzeszysz, a to prowadzi do śmierci”. I zaraz dodaje: „Do takiego, jaki jesteś, przychodzę; takiego, jaki jesteś, chcę zbawić. Jeśli wrócisz do Mnie i Mnie pokochasz, to sprawię, że z hipokryty staniesz się człowiekiem żyjącym w prawdzie; z kogoś nierozumnego zmienisz się w nauczyciela Bożego prawa; a z grzesznika uczynię cię świętym, ku mojej chwale!”.
Jezus nie tyle pouczył rodziców, co przypomniał im, kim jest. Każde Boże napomnienie jest po to, byśmy pamiętali, że On jest Bogiem. Narodzonym z Dziewicy człowiekiem. Ale ciągle Bogiem.
Oceń