Byłoby idealnie, gdyby dzielenie się opłatkiem było momentem powiedzenia sobie dobrego słowa, ale nie zawsze tak jest. Jeśli chcemy być razem, musimy zmienić słowa. Z tych krytycznych, ostrych, poszturchujących na słowa miłości, bliskości i uznania.
Święta Bożego Narodzenia są w Polsce uważane za najbardziej rodzinne, wieczerza wigilijna zaś za najbardziej uroczysty posiłek w roku, na który wciąż jesteśmy gotowi (nie wszyscy) przejechać pół Polski, by razem z bliskimi w ten jedyny dzień usiąść do stołu, podzielić się opłatkiem i obdarować prezentami.
– Mamy deficyty takich chwil, zdarzeń i sytuacji, kiedy możemy poczuć się razem w jakiejś wspólnocie. Nawet jeśli to będzie taka mikroskopijna wspólnota kilku osób zgromadzonych wokół stołu – mówi prof. Waldemar Kuligowski, antropolog z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. – Jesteśmy wówczas dla siebie, nie musimy się śpieszyć, czujemy się odświętnie.
Celebrujemy nie tylko czas świąteczny, ale również długi okres przed nim. Tuż po Zaduszkach zmienia się wystrój sklepów oraz wystaw i zaczyna królować wszystko, czego „absolutnie potrzebujemy” na święta i na wigilię. W połowie listopada otwierają się bożonarodzeniowe jarmarki pełne słodyczy i świątecznych przysmaków, w galeriach handlowych przy dźwiękach kolęd organizowane są kiermasze choinkowych ozdób i wydłuża się czas zakupów. Handlowcy chcą zarobić, więc wabią – narzekają jedni; przynajmniej świat jest kolorowy w tej jesiennej szarzyźnie – cieszą się inni.
– Ludzie, którzy kupują ozdoby świąteczne, ustawiają w domu choinkę, szykują wieczerzę wigilijną i łamią się opłatkiem, niekoniecznie wyznają w ten sposób wiarę – mówi prof. Kuligowski. – W badaniach CBOS tylko 19 procent mówi o przeżyciu religijnym. To mogą być również ateiści albo ludzie obojętni religijnie. Ale pod wpływem gigantycznej promocji medialnej tego święta postanowili się pod nie podłączyć. Przecież te święta są obchodzone na wszystkich kontynentach i właściwie przez przedstawicieli wszystkich grup religijnych – dodaje profesor.
Waldemar Kuligowski od dziesięciu lat gromadzi fotografie z wigilii przynoszone przez studentów: nie widzi na nich codzienności, tylko prawdziwe święto. Domy są wysprzątane, widać ozdoby związane ze świętami, na stołach są białe obrusy, odświętne serwisy obiadowe, zapalone świece. Osoby zgromadzone przy stole też mają odświętne ubrania, a więc jest to dla nas coś niecodziennego, uroczystego.
Pan Maciej – pięćdziesi
Zostało Ci jeszcze 85% artykułu
Oceń