Brak precyzyjnego myślenia teologicznego dzisiejszych duszpasterzy zastępowany jest pragnieniem znajdywania szybkich i powierzchownych rozwiązań, które niczego nie załatwiają, a jedynie chwilowo pozorują rozwiązanie.
Z uwagą przeczytałem zapis rozmowy z biskupem pilzneńskim Tomášem Holubem, zamieszczony w listopadowym numerze „W drodze” pod bardzo pięknym tytułem Powroty1. Uwaga ta wzmogła się po dość ożywionej reakcji moich braci w klasztorze na propozycję czeskiego biskupa, by osoby rozwiedzione żyjące w kolejnych związkach mogły przyjmować komunię świętą. Zmotywowany głosem dominikańskiej wspólnoty postanowiłem przedstawić odrobinę spostrzeżeń odnoszących się nie tylko do samej rozmowy, ale pozwalających też ukazać szersze spektrum problemu. Ów problem rodzi coraz większy chaos nie tylko na poziomie dyskusji kardynałów czy biskupów, o czym wspomniał sam biskup Holub, ale także wśród księży i zakonników, nie mówiąc już o osobach świeckich. Zatem sprawa nie wydaje się taka prosta i jednoznaczna, jak by ją chciał widzieć i po swojemu porządkować biskup pilzneński.
Prawda jako punkt odniesienia
Na początku chciałbym się odnieść do rozmowy z biskupem Tomášem, a następnie do pojęcia miłosierdzia Bożego, bo chyba z tą tajemnicą wszyscy ostatnio sobie nie radzimy. Ze zrozumiałych względów posłużę się wybiórczym wyciągiem z tej rozmowy, będąc w pełni świadomy, że w tak krótkim ad vocem nie wyczerpię złożoności tematu.
Nie da się nie docenić troski biskupa Holuba, który bada wszystkie drogi dla osób rozwiedzionych żyjących w kolejnych związkach, by pomóc im w znalezieniu ścieżek do najpełniejszego włączenia ich w żywą wspólnotę Kościoła. Takie postępowanie zawsze jest chwalebne i oczekiwane, gdyż nie ogranicza się do głoszenia Ewangelii już przekonanym żyjącym w łasce uświęcającej, lecz jest szukaniem tych, którzy pogubili się duchowo w swoich wyborach i są daleko od domu Kościoła (por. Mt 10,6). Taka jest również postawa dominikańska, z której wyrasta choćby miesięcznik „W drodze”, związana z głęboko zaszczepionym w formacji braci kaznodziejów pragnieniem, by wychodzić na obrzeża, daleko poza granice instytucjonalnego Kościoła. „Co się stanie z grzesznikami?” – pełne troski błagalne pytanie Świętego Dominika na zawsze weszło w kanony dominikańskiego myślenia, a głoszenie wszystkim, wszędzie i na wszelkie sposoby Ewangelii Chrystusowej jest tego dobitnym dowodem. Lecz do fundamentalnych cech dominikańskiej duchowości należy również veritas, prawda, która jest punktem odniesienia i pozwala znaleźć drogę powrotną dla tych, którzy chcą do domu Kościoła wrócić. W tradycyjnym myśleniu spełnieniem chrześcijańskim w tym świecie, wręcz ukoronowaniem drogi powrotnej do tego domu, jest przystąpienie do Stołu Pańskiego, uczta eucharystyczna. Innymi słowy: pojednałem się wreszcie z Bogiem i Kościołem; od tej pory chcę pełnić wolę Boga; w Jego woli znajduję życie i błogosławieństwo, a komunia święta jest tego najświętszym wyrazem i spełnieniem. Ten powrót dość precyzyjnie i bezdyskus
Zostało Ci jeszcze 85% artykułu
Oceń