Mamy za sobą wyjątkowo ciepłe lato. Statystyki nie pozostawiają wątpliwości: lipiec, sierpień i wrzesień były cieplejsze niż średnia wieloletnich pomiarów, a w wielu miejscach rekordowe. Pewnie to czujemy także na jesiennych spacerach, bo ochłodzenie, tak przecież naturalne, wydaje się nagłe i niespodziewane. Trudniej się pogodzić. Grzybów mniej, katary i grypy częstsze. Nastroje minorowe. Narzekamy. Jak w piosence: Jesień idzie, nie ma na to rady. Na gorące lato także narzekaliśmy. Niełatwo nas zadowolić, choć przecież staramy się bronić przed pułapką nadmiernego krytykanctwa. Nie jest dobrze, jeśli przylgnie do nas łatka kogoś, kto zawsze widzi szklankę do połowy pustą.
Może dlatego taką karierę robi dzisiaj wdzięczność jako wartość – mówimy o odczuwaniu, pielęgnowaniu, budowaniu i celebrowaniu wdzięczności. Nawet jeśli te nawoływania bywają czasem cukierkowe, refleksja i praca nad wdzięcznością są nam bardzo potrzebne. Dlatego zatrzymajmy się, pomyślmy, poczujmy, bądźmy świadomi tego, co dostajemy – od losu i od innych. Uczmy się mądrze na te dary odpowiadać.
Wracając do pogody – czasem rzeczywiście trudno być za nią wdzięcznym. Ale czy umiemy ją docenić, kiedy nam sprzyja? Czy kiedy otaczają nas trudni ludzie i trudne sprawy – umiemy w nich dostrzec dobro i wartość? Mawiamy, że dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane, a przecież dobre intencje i dobra wola są początkiem budowani
Zostało Ci jeszcze 75% artykułu
Oceń