Prawdopodobnie na początku maja, gdy ukaże się ten felieton, nie ucichnie jeszcze echo głośnej sprawy pewnego księdza z pewnej katolickiej fundacji niedawno aresztowanego w związku z nieprawidłowościami finansowymi, do jakich miało dochodzić w Funduszu Sprawiedliwości. Sprawa ta wywołała wielko łostuda (czyli po śląsku zgorszenie i zamęt). Tyle że dla jednych gorszące było postępowanie prokuratury, która z pobudek politycznych prześladuje Bogu ducha winnego księdza, a dla drugich cała sprawa ze szwindlami wokół pieniędzy, które zamiast na wsparcie ofiar przestępstw, były być może „skręcane” na zgoła inne cele. Nawiązuję do tej sprawy jednak nie po to, by silić się na komentarz albo ocenę. Nie mam do tego odpowiednich kompetencji i przede wszystkim wglądu ani do dokumentów, ani do intencji i sumień bohaterów wydarzeń. Prawda zaś nie leży pośrodku i mam nadzieję, że uczciwym ludziom uda się do niej dotrzeć. Jeśli przywołałem tę sprawę, to chyba głównie w reakcji na wysokie tony wzmożenia moralnego po obu stronach konfliktu. Przy czym interesuje mnie bardziej – ze zrozumiałych chyba względów – strona uważająca się za prokościelną i wyrażająca to przez sympatyzowanie z obwinionym duchownym.
Kiedy tak bowiem czytałem i słuchałem niektórych głosów, uruchomiła mi się wyobraźnia. I teraz Państwa niestety zaproszę do tej podróży. Proszę się trzymać, bo to będzie rajd po utopii. Ale podobno w felietonach wolno takie rzeczy ro
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń