Jeszcze o Sebaldzie
fot. thitiphum koonjantuek / UNSPLASH.COM
Oferta specjalna -25%

Hewel. Wszystko jest ulotne oprócz Boga

3 opinie
Wyczyść

Nie wszyscy muszą wiedzieć, kim był Winfried Georg Sebald – ale powodzenie jego książek w Polsce i w innych krajach sugeruje, czy sugerowałoby, że nie trzeba tłumaczyć, o kogo chodzi. Mimo to przypomnę krótko: Sebald urodził się w 1944 roku na południu Niemiec, był zaangażowany w ruch polityczny pokolenia ‘68, potem wyjechał do Wielkiej Brytanii i mieszkał tam aż do tragicznej śmierci w grudniu 2001. Był pisarzem, który dość długo nie ujawniał się jako artysta. Przez wiele lat pisał artykuły i książki o literaturze niemieckiej, prowadził wykłady na wydziale germanistyki; najdłużej związany był z University of East Anglia w Norwich. Ale nie przeszedł na angielski, w pisarstwie pozostał wierny ojczystemu językowi.

Niezwykłość Sebalda jest takiej oto natury: zbudował on właściwie nowy gatunek literacki, prozę, która mieści się w pół drogi między powieścią i esejem. Jedna jego książka, Austerlitz (tytuł nie ma nic wspólnego z wielką bitwą z epoki napoleońskiej), jest prawie powieścią, inne zbliżają się bardziej do eseju. Żeby skomplikować jeszcze bardziej pytanie o przynależność gatunkową, Sebald dokonał pewnego drobnego, lecz istotnego wynalazku: ilustrował mianowicie swoje książki fotografiami, niepodpisanymi, nie najlepszej na ogół jakości technicznej i artystycznej. Zapewne także i to skłoniło pewnego wybitnego krytyka amerykańskiego (Jamesa Wooda) do uznania, że naczelną cechą prozy Sebalda jest „uncertainty”, niepewność, czy może, jakby powiedział uczeń Ingardena, niedookreśloność. Do tego na pewno przyczyniają się też mało precyzyjne fotografie – ten wynalazek Sebalda jest już naśladowany przez innych autorów…

Wybitność Sebalda nie wyczerpuje się jednak w jego pomysłowości formalnej. Był autorem (czy też: jest autorem, jako że jego książki przecież żyją) o wielkim darze konkretności. Jego opisy w sposób fenomenalny chwytają to, co dawni filozofowie nazywali „haecceitas”, to coś indywidualnego, co odróżnia jedno drzewo od drugiego, jednego człowieka od drugiego, jeden widelec od drugiego. Trudno oderwać się od książek Sebalda i myślę, że to właśnie dar uchwycenia owej „haecceitas”, „tego czegoś” – obok innych jeszcze niezwykłych właściwości tej prozy – tak nas do niej przekonuje.

Dlaczego „jeszcze” o Sebaldzie? Stosunkowo niedawno napisałem o nim artykuł do „Zeszytów Literackich”. Natomiast parę tygodni temu wziąłem udział w rozmowie o tym pisarzu przygotowanej na antenie Programu Drugiego Polskiego Radia przez Dorotę Gacek i Andrzeja Franaszka. Ja siedziałem w moim biurze w Chicago (gdzie co roku spędzam dziesięć tygodni, na University of Chicago), a inni uczestnicy konwersacji znajdowali się w Krakowie – zdaje się w Pawilonie Wyspiańskiego na rogu Grodzkiej i Franciszkańskiej. Wszyscy bardzo chwalili Sebalda. Ja znalazłem się w mniejszości: przyznano mi wprawdzie tytuł Sebaldysty pierwszej godziny, lecz to właśnie ja wypowiadałem się krytycznie o twórczości niemieckiego pisarza.

I właśnie o tym chcę tu napisać: o tym, że można bardzo podziwiać pisarza (czy pisarkę), można doznać zachwytu podczas lektury jego (jej) książek, a jednak, po namyśle (Po namyśle to tytuł świetnego zbioru szkiców Henryka Krzeczkowskiego) nie aprobować całości dzieła. Może szczególnie w Pierścieniach Saturna, książce, która jest zapisem wędrówki autora wzdłuż wybrzeża morskiego wschodniej Anglii, ujawnia się cecha tego pisarstwa sprawiająca mi spory kłopot. Tą cechą jest bezbrzeżny, martwy pesymizm, przekonanie, że świat już właściwie umarł, umarły drzewa i wioski, ogrody i pałace, umierają morskie ryby, umarli godni uwagi ludzie, a to, co zostało, jest pewnego rodzaju prowincjonalnym muzeum osobliwości.

Co ciekawe, w naszych czasach głęboki pesymizm łączy się na ogół z postawą konserwatywną. Wielcy pesymiści to ci, którzy uważają, że nowoczesność zabiła ducha rycerskości, poniżyła sztukę, wydrążyła systemy religijne, zdeprawowała systemy polityczne. Jest to, rzecz jasna, pesymizm prawicowy. W przypadku Sebalda mamy jednak do czynienia z pesymizmem lewicowym, być może związanym z przeżyciem pokolenia ‘68. Nie wiem tego na pewno, ale wydaje mi się, że ta wspaniała proza nie jest całkiem wolna, że czuje się w niej obecność czegoś ideologicznego, jakiegoś bandażu tamującego swobodny obieg krwi i myśli.

Jeszcze o Sebaldzie
Adam Zagajewski

(ur. 21 czerwca 1945 we Lwowie – zm. 21 marca 2021 w Krakowie) – poeta, eseista, prozaik, tłumacz, przedstawiciel pokolenia Nowej Fali. Autor cyklu felietonów pt....

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze