Ewangelia według św. Łukasza
Dz 6,8-10;7,54-60 / Ps 31 / Mt 10,17-22
Co roku się dziwię, dlaczego Kościół dzień po Narodzeniu Chrystusa świętuje męczeństwo Szczepana. Przecież to zupełnie nie pasuje do charakteru tych świąt. Ich atmosfera zostaje od razu zniszczona: zamiast dłużej cieszyć się przyjściem Jezusa na świat, słuchamy słów o podziałach i „śmierć podziwiamy” (Herbert).
Jednak śmierć Szczepana nie jest przeciwstawiona narodzinom Zbawiciela. Święty Łukasz, autor Dziejów Apostolskich, celowo pisze w taki sposób, żeby w męczeństwie Szczepana pokazać kontynuację, prawie że doskonałe powtórzenie śmierci Jezusa, począwszy od oskarżenia o bluźnierstwo (Mt 26,65; Dz 6,11), przez przebaczenie prześladowcom (Łk 23,34; Dz 7,60), aż po powierzenie swojego ducha Bogu (Łk 23,46; Dz 7,59). Tak jakby męczeństwo Szczepana miało być wypełnieniem słów Jezusa: „Uczeń nie przewyższa nauczyciela (…). Wystarczy, jeśli uczeń będzie jak nauczyciel” (Mt 10,24n).
Można by jednak powiedzieć: nikt nie przeczy temu, że śmierć Szczepana była naśladowaniem śmierci Chrystusa, dlaczego jednak świętujemy ją dziś? Odpowiedź podpowiada nam czytanie z Ewangelii. To fragment tzw. mowy misyjnej, czyli posłania apostołów do głoszenia królestwa niebieskiego (Mt 10,5–16). Są to słowa skierowane do nas wszystkich, gdyż każdy z nas jest apostołem, czyli posłanym: aby świadczyć, aby być chodzącym dowodem, gotowym do obrony nadziei, która jest w nas (1P 3,15). Świadectwo (męczeństwo) nie jest bowiem dla nas, tylko „dla nich”, dla tych, którzy są „na zewnątrz”.
Warto też zwrócić uwagę na słowa: „Kto wytrwa do końca…”. Nie chodzi tu wyłącznie o czas. Greckie słowo telos oznacza także cel. Rzecz więc nie w tym, aby zacisnąć zęby i wytrzymać prześladowanie, ale żeby podprowadzić w kierunku wiary tych, dla których jesteśmy (mamy być?) świadkami. I dlatego, jak mówi ewangelista, nie trzeba sobie przygotowywać wcześniej żadnej mowy, bo grozi to powtarzaniem zawsze tego samego – bez względu na okoliczności.
A może nauka dla nas, zawarta w dzisiejszych czytaniach, jest zupełnie innego rodzaju. Może to nie na Szczepana mamy patrzeć, tylko na jego prześladowców. Ich reakcja na słowa męczennika jest znamienna: zatkane uszy, krzyk, chwytanie za kamienie. Nietrudno kogoś zabić: oskarżyć, uznać, że ma złe zamiary, zakrzyczeć zamiast słuchać. A co jeśli ten, kto mówi, mówi na świadectwo dla mnie?
Oceń