Kiedy, pisząc poprzedni felieton, cytowałem obecnego rektora Uniwersytetu Śląskiego, prof. Ryszarda Koziołka, nie miałem pojęcia, że mniej więcej w czasie publikacji tegoż felietonu jego głos wybrzmi w teologicznej sprawie. Dla porządku – bo choć trochę huczało o tym w mediach, to nie do wszystkich rzecz pewnie dotarła – opowiem, jak było. Otóż jeden z pracowników wspomnianej uczelni wystosował do rektora list, w którym domaga się usunięcia teologii z uniwersytetu, a zwłaszcza zaprzestania finansowania jej ze źródeł publicznych. Forma listu była wprawdzie mało profesorska, ale szkoda tu miejsca na jej komentowanie. Również upublicznienie – w dniu ciszy wyborczej – nie sprzyjało spokojnej refleksji. W każdym razie po kilku dniach rektor publicznym listem odpowiedział, przypominając pokrótce standardowe, niemniej dość mocne argumenty za jej obecnością w universitas nauk. Sprawa na tym się jednak nie skończyła, bo temat został podchwycony przez media elektroniczne oraz tradycyjne, na co wpłynął też niewątpliwie wynik wyborów.
Nie ukrywam, że się cieszę z ożywienia dyskusji o obecności teologii na uniwersytecie, bo być może jest to preludium do debaty o jej roli w polskiej przestrzeni publicznej. Cieszę się, bo mam cichą nadzieję, że sprowokuje ona też rozmowę wewnątrzkościelną o tym na przykład, jaką rolę powinien odgrywać i jak powinien być wykorzystywany ekspercki głos teologii akademickiej w procesach podejmowania decyzji w Kościele w Polsce i w poszczególnych diecezjach. A mo
Zostało Ci jeszcze 75% artykułu
Oceń