Jubileusz pięćdziesięciolecia miesięcznika „W drodze” zbiegł się w czasie z moim pięćdziesięcioleciem pracy zawodowej. Pierwszy numer pisma ukazał się we wrześniu 1973 roku, a ja swój pierwszy tekst podpisany imieniem i nazwiskiem opublikowałem w maju tego samego roku, w dzienniku „Sztandar Młodych”.
Dziś, kiedy ktoś obdarza mnie komplementami dotyczącymi jakiegoś mojego tekstu, zadowolony szczerze dziękuję, dodając zwykle (już nieszczerze), że pisanie o piłce, zwłaszcza w polskim wydaniu nie jest sztuką. Wtedy się okazuje, że nie chodzi wcale o tekst piłkarski, tylko o ten w miesięczniku „W drodze”. Raz usłyszałem nawet: To o piłce też pan pisze?
W ten sposób, w odczuciu wielu osób, z dziennikarza sportowego stałem się felietonistą katolickiego pisma. Można powiedzieć: z deszczu pod rynnę. Futbol ma swoje problemy i Kościół też. W futbolu znam wiele przyzwoitych osób, na których nigdy się nie zawiodłem, a w przypadku Kościoła i religii taką niszą normalności jest dla mnie właśnie miesięcznik i dominikanie. Kiedy rozmawiam z ojcem Romanem Bieleckim czy panią Katarzyną Kolską i czytam teksty, mam poczucie, że jestem wśród swoich. Myślimy podobnie, mamy taką samą hierarchię wartości i, co bardzo ważne, poczucie humoru.
Tak też się czułem podczas gali. Sam fakt, że zostałem na nią zaproszony, był dla mnie zaszczytem. Nigdy wcześniej nie widziałem Sali Białej Bazaru Poznańskiego. Przechodziłem tylko obok, czytając umieszczone na ścianie budynku
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Zaloguj się
Oceń