Ewangelia według św. Jana
Rdz 2,18–24 / Ps 128 / Hbr 2,9–11 / Mk 10,2–16
[6 października 2024 / XXVII niedziela zwykła]
Człowiek nosi w sobie przestrzeń samotności, która od początku stworzenia wyprowadza go poza niego samego. Samotność jako dar. Samotność jako nauczycielka relacji. Ta blizna „niedopełnienia” jest nie do zaopiekowania ani przez rzeczy, ani przez cuda natury. Tylko drugi człowiek daje pewne wytchnienie i wprowadzając w tajemnicę początku, podejmuje echo sensu naszego istnienia.
Mężczyzna i kobieta, odkrywając wzajemne przyciąganie i tęsknoty, poznają wyjątkowy rodzaj więzi, która zaprasza do równości i wzajemnego bycia dla siebie. Jednak wydaje się, że nawet w małżeństwie nie da się ostatecznie przezwyciężyć swojej samotności. Dlatego Jezusowa propozycja, by być jak dziecko, jest taka ważna i uzdrawiająca. Przyjmowanie królestwa Bożego z dziecięcą ufnością pozwala zgodzić się na własną bezradność i zależność i z tęsknotą wyciągnąć ręce ku Temu, który jako jedyny w pełni może uspokoić nasze serce.
Bycie dzieckiem Boga oznacza oddanie swojej tajemnicy samotności w ręce Tego, który jako jedyny zna jej głębokość i może ją wypełnić, jednocześnie nie niszcząc naszej wolności.
Samotność przeżyta w kluczu dziecięctwa przestaje być przekleństwem, staje się twórczą siłą umożliwiającą dojrzałe budowanie więzi. Bo tylko wtedy, kiedy odkryję swoją osobność jako dar, a siebie samego jako kogoś cennego i wartościowego, chcianego przez Boga, przestanę używać innego człowieka lub rzeczy jako środków do potwierdzenia siebie i ucieczki przed raną samotności. Bez doświadczenia Ojca pozostajemy sierotami, a samotność wydaje się nie do zniesienia.
Oceń