Starając się zrozumieć, z czego może wynikać bezbronność dorosłego człowieka, oprócz przewagi jednej strony, trzeba też zwrócić uwagę na kondycję drugiej. Może być tak, że z jakiegoś powodu człowiek ma osłabioną zdolność decydowania o sobie.
Rozmawiają ks. Piotr Studnicki i Tomasz Maćkowiak
Na czym polega projekt Odbudujmy DOM, zainicjowany przez Fundację Świętego Józefa i redakcję dominikanie.pl?
To inicjatywa, która zrodziła się z troski o bezpieczniejszy Kościół. Składa się z dwudziestu sześciu podcastów adresowanych do młodych dorosłych zaangażowanych w duszpasterstwa akademickie oraz do towarzyszących im osób duchownych, braci i sióstr zakonnych oraz świeckich liderów. Chcemy ich wesprzeć w poszukiwaniu pozytywnego wzorca kontaktu duszpasterskiego. Tematyka tych rozmów, które są publikowane co dwa tygodnie od 26 marca, została skonsultowana z osobami skrzywdzonymi w Kościele oraz specjalistami: psychologami, prawnikami, dziennikarzami i teologami. Eksperci są też rozmówcami, dzielą się podczas czterdziestopięciominutowych nagrań swoim doświadczeniem i wiedzą. Są to więc rozmowy, które z jednej strony mają wzmocnić to, co w życiu wspólnotowym duszpasterstwa jest wartościowe, rozwijające, zdrowe i bezpieczne. Z drugiej strony mają dostarczyć wiedzy potrzebnej do tego, by umieć dostrzegać toksyczne relacje, patologiczne zachowania lub mechanizmy i wiedzieć, jak na nie reagować, by nie doszło do krzywdy. Tworząc ten projekt, mieliśmy na uwadze szczególnie osoby dorosłe bezbronne.
Kim jest dorosły bezbronny?
Gdy mówimy o dorosłych bezbronnych, to dotykamy zdolności człowieka do obronienia się przed agresorem, postawienia granic i oporu krzywdzicielowi. Tej zdolności nie nabywa się automatycznie wraz z pełnoletnością. Także człowiek pełnoletni, dorosły może mieć trudność, by się obronić, gdy na przykład znajduje się w nierównej, niesymetrycznej relacji.
Jakie to relacje?
Na przykład relacja pacjenta i lekarza czy psychoterapeuty. W kontekście duszpasterskim mocno nierówne są relacje spowiednika i penitenta w sakramencie pokuty i pojednania, ale także kierownika lub towarzysza duchowego i osoby, która z takiej formy pomocy duszpasterskiej korzysta. Nierówna jest także relacja między liderem duszpasterstwa a jego uczestnikiem lub między formatorem a seminarzystą lub nowicjuszką. Proszę zwrócić uwagę, że są to często sytuacje, w których powierzamy drugiemu człowiekowi swoje bardzo osobiste sprawy, nieraz wręcz intymne, zdajemy się na jego kompetencje, liczymy na jego pomoc, dajemy się mu prowadzić. I co ważne, w tym drugim widzimy i uznajemy autorytet duchowy, do którego zwracamy się z dużym zaufaniem. Tutaj dotykamy kwestii władzy w Kościele, takiej władzy, która często nie ma wymiaru urzędowego, nie jest formalną zależnością służbową wynikającą z faktu zatrudnienia. Jest władzą wypływającą z autorytetu lub funkcji, którą ktoś spełnia we wspólnocie Kościoła.
Na przykład ksiądz?
Na przykład. Ale nie chodzi o samo bycie księdzem, lecz o to, że jeśli ten ksiądz jest kierownikiem duchowym lub liderem wspólnoty duszpasterskiej, to z racji funkcji lub autorytetu ma nad innymi szczególny rodzaj władzy, która choć nie jest sformalizowana, jest przecież bardzo realna. Oczywiście to może dotyczyć także osób świeckich, które są liderami w duszpasterstwie lub towarzyszą duchowo w czasie rekolekcji.
Starając się zrozumieć, z czego może wynikać b
Zostało Ci jeszcze 85% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń