Nigdy nie mów nigdy! Co innego wiedzieć, a co innego doświadczyć. Kiedy nasz nowosybirski biskup, a zarazem współbrat – Joseph Werth SJ zapytał mnie SMS-em, czy mógłbym pojechać do Rzymu – z którym dziesięć lat temu definitywnie się pożegnałem, będąc przekonany, że nigdy doń nie wrócę – oddzwoniłem i powiedziałem, że do Rzymu to chciałbym pojechać, nawet gdyby mi tego zakazywał, a co dopiero, jeśli mnie o to prosi. Co nie zmienia faktu, że – jak mówią – prędzej bym się śmierci spodziewał niż takiej propozycji.
Celem i przyczyną wyjazdu miał być udział w synodalnym spotkaniu przedstawicieli proboszczów z całego świata. Swoich delegatów miały wysłać wszystkie konferencje episkopatu na świecie, więc również konferencja episkopatu Rosji. W ciągu czterdziestu dwóch lat bycia jezuitą brałem udział w wielu międzynarodowych spotkaniach i reprezentowałem różne nasze instytucje, apostolaty i wspólnoty. Czy jednak mógłbym pomyśleć, że kiedyś przyjdzie mi być delegatem, na identyfikatorze którego oprócz imienia i nazwiska będzie jeszcze napisane „Federacja Rosyjska”? A jednak.
Spotkanie w podrzymskim Sacrofano było zorganizowane na wzór pierwszej sesji synodu. Treści adresowane do wszystkich uczestników – było nas niemal dwustu z dziewięćdziesięciu dziewięciu krajów – przekazywane w jednym z czterech oficjalnych języków (włoskim, angielskim, hiszpańskim lub francuskim) i sy
Zostało Ci jeszcze 75% artykułu
Oceń