Pięćdziesiąt lat temu, w czerwcu i w lipcu 1974 roku, podczas mistrzostw świata polscy piłkarze dawali nam radość, jakiej wcześniej z ich strony nie doświadczaliśmy. Dla wielu Polaków mundial w Niemczech był okazją do poznania innego świata. Należę do tego grona. Dzięki Kazimierzowi Górskiemu i jego piłkarzom po raz pierwszy zetknąłem się z cywilizacją zachodnioeuropejską. Miałem dwadzieścia pięć lat i nigdy wcześniej nie byłem na Zachodzie. Za granicą – owszem, ale co to była za zagranica: podczas studiów praca kelnera w Bułgarii. Jechało się tam dwie doby pociągiem Nord Orient Express z Warszawy Głównej do Warny, a potem jeszcze jakimiś autobusami do Słonecznego Brzegu. Mnóstwo przygód po drodze, łącznie z odstawieniem wagonu na bocznicę w Rumunii, kradzieżami, celnikami i pogranicznikami, którzy w każdym podróżnym widzieli przemytnika lub szpiega. Nie była to ekscytująca podróż, ale jest co wspominać.
I oto w mojej pierwszej prawdziwej redakcji powiedziano mi, że mogę jechać na mistrzostwa świata do RFN z wycieczką, pod warunkiem że sam za to zapłacę. Wycieczkę organizowało akademickie biuro podróży Almatur, a cena nie była wygórowana.
Miałem pierwszy raz lecieć samolotem i nie bardzo wiedziałem, jak się zachować. W rodzinie nikt takich doświadczeń nie miał,
Zostało Ci jeszcze 75% artykułu
Oceń