Rzeźba grającego na flecie
fot. Miriam Espacio / Unsplash

Wiele razy, siedząc w kościelnej ławce i słuchając kazania, chciałem stracić dar słyszenia i rozumienia, mieć umiejętność „wyłączania się” – przecież w tak wielu rozmaitych sytuacjach to działa. Kiedy rozpoczyna się kazanie, nagle ta umiejętność się gubi.

Jeśli mam złożyć dzisiaj wyznanie wiary, to przypominać ono będzie raczej wyznanie wątpliwości. Nie będę bowiem krył, że jestem na zakręcie, „moje prawo to jest państwa lewo”, parafrazując tekst Agnieszki Osieckiej. Jestem poniekąd ofiarą kiepskiej jakości infantylizującej katechezy, która latami wychowywała mnie do zachowań, a nie do osobistej więzi. Przez lata karmiony byłem religijnością i powierzchowną pobożnością, co w efekcie nie wyposażyło mnie w odpowiednie narzędzia do budowania relacji. W dorosłym życiu natomiast nie wykazywałem przesadnej troski o tę umiejętność. Kilka lat temu moja wiara zbledła, a dawny entuzjazm przygasł, gdy jedne z rekolekcji, w których uczestniczyłem z rodziną, zakończyły się dla mnie pytaniem: Czy wierzę i w co? Czym jest moja wiara, jeśli w ogóle jest? Ostatnio mam kieszenie pełne wątpliwości i głowę podrzucającą kolejne pytania, na które szukam odpowiedzi. Rozliczam się sam ze sobą, próbuję porządkować wewnętrzny bałagan i przyjrzeć się temu, co było przejawem wiary, a co religijnością opartą na przyzwyczajeniach, tradycji i wychowaniu. Redefinicja własnej wiary i próba jej odbudowania to zadanie karkołomne, dlatego potrzebne są mądre wsparcie, drogowskazy i tak zwane kierownictwo duchowe. Jednym ze sposobów szukania odpowiedzi i kierunków interpretacji są usłyszane homilie. One z założenia powinny pomagać nam – zwykłym ludziom – przekładać SŁOWO na codzienne życie, a WIARĘ na kulturę we wszystkich jej przejawach. Ale czy tak jest w istocie? Czy jest to wyidealizowana wizja podszyta pobożnymi życzeniami, czy realny sposób dzielenia się słowem?

Daleki jestem od krzywdzących uogólnień. Przykłady złych praktyk nie stanowią pełnej prawdy o instytucji Kościoła katolickiego w naszym kraju. Podobnie zresztą jak pozytywne przykłady nie powinny budować w nas kojącego przekonania, że wszystko jest w najlepszym porządku i można spać spokojnie.

Czasem lepiej nie słyszeć

Słucham. Słucham ze zrozumieniem. To niezwykle cen

Zostało Ci jeszcze 85% artykułu

Kup miesięcznik W drodze 2024, nr 06, a przeczytasz cały numer

Wyczyść
To, co słyszę, czasem boli
Mikołaj Rutkowski

urodzony w 1985 r. – z wykształcenia politolog i technik budownictwa, z zawodu przedsiębiorca, z zamiłowania fotograf. Entuzjasta muzyki, literatury i żeglarstwa. Jachtowy sternik morski....

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze