fot. fot. daniel-leone/unsplash

Nie można było go nie zauważyć – w dżinsach wranglerach, czerwonych skarpetkach i szaliku, w kurtce moro, z długimi włosami… Intrygował nie tylko świeckim ubiorem, ale całym sobą.

Kochałem ojca Jana, zafascynowany jego totalnym zawierzeniem Chrystusowi i nieoszczędzaniem się dla sprawy Bożej. Nigdy nie porównywałem się z nim, może dlatego nie czułem się przytłoczony jego wielkością, a czas naszej długoletniej duszpasterskiej współpracy uważam za jasny i twórczy.

Zaczęło się późnym latem 1990 roku. Przyjechałem do Poznania z asygnatą od ojca prowincjała, w której było napisane, że dla dobra mojego i zakonu znalazłem się tutaj… Nie miałem wyjścia, musiałem w to uwierzyć, choć serce było jeszcze przy pierwszej miłości w Krakowie, a rozum podsuwał mi myśl, której się dzisiaj wstydzę, że w porównaniu z fantazją, gościnnością i wylewnością krakowian, poznaniacy są jak oziębłe żony… Bardzo szybko przekonałem się, że jest inaczej, że są to stereotypy i wymyślone mity, a pozn

Zostało Ci jeszcze 85% artykułu

Wykup dostęp do archiwum

  • Dostęp do ponad 7000 artykułów
  • Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
  • Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Wyczyść

Zaloguj się

W cieniu wielkiej Góry
Andrzej Chlewicki OP

urodzony w 1958 r. – dominikanin, mgr filozofii PAT, lic. teologii UAM, kustosz Domu św. Jacka, rektor kościoła Matki Bożej Niezawodnej Nadziei na Jamnej, przełożony domu....

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze