Chrześcijaństwo przeżyte w sposób radykalny i autentyczny będzie zawsze prowokacją wobec świata i będzie zawsze jakimś momentem sądu nad światem. Nad iluzją, w której świat jest czy bywa pogrążony.
Statystyki są nieubłagane. Co roku mordowanych jest około stu tysięcy chrześcijan. Tylko dlatego, że są uczniami Chrystusa. Przynależą do różnych Kościołów chrześcijańskich – są wśród nich katolicy, protestanci różnych odłamów, prawosławni, anglikanie. Łączy ich nie tylko chrzest. Również męczeństwo. Z tej liczby męczenników wynika, że co kilka minut na świecie jeden z uczniów Jezusa Chrystusa zostaje zabity, bo nie chciał się Go wyrzec .
Prześladowania chrześcijan to nie tylko mordy: do tych stu tysięcy należałoby dorzucić jeszcze miliony wyszydzonych, zawstydzonych, zwolnionych z pracy, uwięzionych. Dlaczego tak się dzieje? Nie potrafię się pozbyć myśli, że odpowiedzi na to pytanie nie należy szukać w przypatrywaniu się, kim są prześladowcy albo na czym polegają prześladowania. Odpowiedź kryje się raczej w refleksji nad tym, czym jest świadectwo. To świadectwo, które czasami staje się męczeństwem. Zupełnie na marginesie, czy świadectwo może nie być męczeństwem?
Między rokiem 95 a 981 naszej ery Klemens Rzymski, biskup tego miasta, pisze do dalekiej wspólnoty w Koryncie list, który przetrwał do naszych czasów. W rozdziale piątym autor przywołuje pamięć dwóch filarów Kościoła rzymskiego: Piotra i Pawła. O pierwszym powie, że wiele wycierpiał i męczeństwem osiągnął chwałę. O drugim zaś, że dotarł na krańce ówczesnego świata i świadczył (przepowiadał) przed jego władcami. W jednym i drugim przypadku Klemens użyje tego samego g
Zostało Ci jeszcze 85% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń