Sałatka była przepyszna: jajka, brokuły, ziarna słonecznika, ser feta, wyrazisty sos czosnkowy. Tak jak lubię. Trochę się jednak zdziwiłam: poszłyśmy do refektarza na śniadanie po porannych modlitwach, jak co dzień. Był szary zwykły poranek, jak co dzień. Mnie i inne siostry czekały tego dnia zwyczajne, wydeptane ścieżki tych samych spraw i obowiązków. Jak co dzień.
Zaczęłam się zastanawiać: Czy ja o czymś zapomniałam? Może mamy we wspólnocie jakieś imieniny? Jubileusz? Rocznicę czegoś? No bo uroczystość liturgiczną na pewno nie: w brewiarzu był dzień powszedni.
Nie wytrzymałam.
– Co to za okazja? – zapytałam siostrę Maksymilianę, wspaniałą kucharkę, która pracuje w naszym klasztorze.
– Dwudziesty czwarty września – odpowiedziała z uroczystą powagą.
– I co w związku z tym?
– To wyjątkowy dzień. Już się więcej nie powtórzy.
Kiedy piszę te słowa, dobiega końca rok liturgiczny. Czytania biblijne i brewiarzowe przypominają o tym, jak mało mamy czasu, żeby celebrować życie – to zwykłe, ludzkie, oparte na miłości, i Życie – zakorzenione w Tym, który najbardziej nas umiłowa
Zostało Ci jeszcze 75% artykułu
Oceń