Czy seks w rzeczywistości jest najważniejszym elementem, który mówi nam o być albo nie być małżeństwa? Bardzo mnie dziwi, że w Kościele dominuje to spojrzenie. Co w takim razie z miłością, wiernością i uczciwością, które realizowane są w kolejnym związku?
W listopadowym wydaniu miesięcznika (11/2024) zamieściliśmy rozmowę z biskupem Pilzna Tomášem Holubem, który w odpowiedzi na adhortację Amoris laetitia z 2016 roku zaprosił pary rozwiedzione żyjące w ponownych związkach, by spróbowały uregulować swoją sytuację życiową i na drodze rozeznania, do czego zachęca papież Franciszek, powróciły do Stołu Pańskiego. Wywiad z bp. Holubem spotkał się z reakcją o. Norberta Lisa OP, którego głos polemiczny (Podróbka miłosierdzia) zamieściliśmy w numerze grudniowym (12/2024).
Kontynuujemy dyskusję, oddając głos Piotrowi Wernerowi, który odnosi się do obu tekstów.
W dwóch numerach „W drodze” kończących 2024 rok znalazły się ogromnie interesujące teksty, dotyczące sytuacji osób rozwiedzionych, które zawarły ponowne związki. Listopadową rozmowę z biskupem Pilzna Tomášem Holubem, który w swojej diecezji zaprosił takie pary do pełnego uczestnictwa w Eucharystii, krytycznym okiem skomentował w grudniowym wydaniu miesięcznika, posługując się znakomitym warsztatem teologicznym, ojciec Norbert Lis OP. Do tych dwóch perspektyw, korzystając z uprzejmości pisma, chciałbym dołączyć głos wiernego świeckiego.
Na wstępie zaznaczę, że nie mam wykształcenia teologicznego. Teologią zajmuję się z zamiłowania, współorganizując Dominikańską Szkołę Wiary w Białymstoku oraz, na swoją miarę, podejmując lekturę książek religijnych i dokumentów Kościoła. Moje spojrzenie jest jednak przede wszystkim głosem osoby świeckiej. Mężczyzny z krótkim jeszcze, niespełna dziewięcioletnim stażem małżeńskim. Ojca trójki dzieci, w miarę możliwości angażującego się w życie lokalnego Kościoła. Dość aktywnego, ale wciąż szeregowego wiernego.
Żyję w szczęśliwym małżeństwie, za które codziennie dziękuję Bogu. Mówiąc językiem Amoris laetitia, znajduję się w sytuacji regularnej. Dlaczego zatem zabieram głos na temat dotyczący tej części związków, które w jakiś sposób pozostają w „szarej strefie”? Przede wszystkim, żyjąc w świecie, widzę, że kwestie dotyczące etyki seksualnej (czy, mówiąc szerzej, małżeńskiej) dla wielu osób stanowią bardzo istotny argument za być albo, niestety częściej, nie być w Kościele. Dyskutując o nich także wewnątr
Zostało Ci jeszcze 85% artykułu
Oceń