W tym miesiącu włoski dyrygent i reżyser Fabio Pirola mieszkający na stałe w Petersburgu zaprezentuje w naszej bazylice oratoryjną wersję opery Antygona, którą w 1772 roku na dworze cesarzowej Katarzyny II napisali dwaj Włosi: kompozytor Tommaso Traetta i poeta Marco Coltellini. Ten ostatni przygotował dla carycy zmodyfikowaną wersję dramatu Sofoklesa, zgodną – jak usłyszałem – z duchem doby oświecenia. Od razu zaciekawiło mnie, jak też włoski autor mógł przerobić ten pomnik literatury antycznej, z którym moje pokolenie spotykało się w szkole, a przy okazji pomyślałem, że chyba tylko data powstania dramatu, napisanego w V w. p.n.e., sprawiła, że komunistyczne władze umieściły ten utwór – w istocie głęboko wywrotowy – na liście lektur szkolnych PRL-u.
Przypomnijmy pokrótce treść Antygony. Rzecz dzieje się w Grecji. Opuszczony po śmierci Edypa tron tebański obejmują jego dwaj synowie Eteokles i Polinik, umawiając się, że będą rok po roku wymieniać się władzą. Eteokles nie dotrzymuje jednak słowa i wygania brata z kraju. Rozgniewany Polinik próbuje zbrojnie dochodzić swych praw i wraca do ojczyzny na czele obcych wojsk. Podczas zaciętej bitwy obaj giną, a władzę w Tebach obejmuje ich wuj Kreon. Nakazuje on pochować Eteoklesa ze wszystkimi honorami jako prawowitego władcę, Polinika zaś, jako zdrajcę, rozkazuje zostawić bez pogrzebu
Zostało Ci jeszcze 75% artykułu
Oceń