Szczęśliwym zbiegiem okoliczności mam w grudniu urodziny i imieniny. To dobre przygotowanie do sylwestra i nowego roku, bo do kalendarza zaglądam przygotowany urodzinową refleksją nad przemijaniem, żegnając to, co stare, i otwierając się na nowe. Uświadamiam sobie, że tego, co jest przeszłością, nie można już zmienić, za to można kształtować to, co przychodzi. Żal za tym, co było, zastąpić odnowioną nadzieją. Nadzieja jest najważniejsza, jeśli chcemy mądrze otworzyć nowy czas.
Przeszłość i przyszłość spotykają się w nas nieustannie, tworzą nasze „teraz”. Jeśli nie przypilnujesz równowagi między tym, co było, a tym, co będzie, twoje „teraz” może ci umknąć. Życie wspomnieniami, idealizowanie bądź deprecjonowanie swojej historii to pułapka konserwatystów albo pokusa rozgoryczonych – najlepsze już było, nie wróci, możemy jedynie wspominać dawną wielkość, młodość, siłę i zdrowie, co najwyżej próbować je chociaż częściowo przywrócić. Jeśli zmiana i rozwój, to powoli, ewolucyjnie, niespiesznie, krok po kroku.
Inaczej myślą progresywiści. Najlepsze wciąż przed nami, szukajmy przełomu, tempa, rekonstrukcji, rewolucji, zerwania z przeszłością. Nowe z pewnością będzie lepsze. Głód zmiany zawsze się opłaci.
Jedni i drudzy, zwłaszcza gdy się uskrajnią, zgubią szczęście, piękno i spokój, jaki można odnaleźć w tu i teraz. „Nie oceniaj mnie ani dobrze, ani źle – po prostu bądź i patr
Zostało Ci jeszcze 75% artykułu
Oceń