Już ją prawie miałam. Tę myśl, tę kałużę i upragnioną historię o babci. Tak jest w snach – byty z różnych porządków wymieniają się kształtami. Ściga się konkrety, które potem po przebudzeniu przypominają ledwie zjawy, rozpadają się niczym spopielone skrawki.
Dziś śniło mi się, że ją doganiam. Jakąś układaną w głowie myśl – pierwsze zdanie nowej książki, która będzie opowieścią o mojej babci i jej dwóch krnąbrnych córkach. A doganiając ją, biegłam, przeskakując kałużę. Spieszyło mi się, bałam się, że zanim dobiegnę, zapomnę. A jeśli nie zapiszę pierwszego zdania, jeśli się ono w kałuży rozpłynie, książka nigdy nie powstanie. Miało w niej być jeszcze o dziadku – mężczyźnie wielkiej, zwalistej postury. I o tym, że przy nim babcia nie mogła czytać ani słuchać radia.
Tak mówią jej krnąbrne córki, które jeszcze coś pamiętają. Tak długo, jak ich pamięć jest, ja mogę istnieć jako wnuczka. Pisząca książki potomkini dziewczyny, której nie pozwalano się uczyć ani posiadać zeszytów, ani o sobie decydować. A jednak poszła za dziadka, poślubiła wyklętego cwaniaka, choć ją ostrzegano, że będzie przez niego cierpieć. I cierpiała.
Czy – gdyby jej los okazał się lżejszy, a życie dłuższe – byłaby ze mnie dumna? Czy czytałaby moje książki, stara już i prawie ślepa? Czy upomniałaby mnie, jak sama to robię, że od
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń