„Nie potrafię ciągle zrozumieć, dlaczego we Włoszech tak łatwo ekskomunikują kobiety, na każdym kroku mówiono do nas: »Tu nie wchodźcie… tam nie wchodźcie, bo jak nie, to ekskomunika!…«. Ach, biedne kobiety, jak bardzo się nimi pogardza!” – pisała po powrocie z pielgrzymki Teresa z Lisieux.
Przełom 1887 i 1888 roku był pełen wydarzeń, wrażeń i emocji dla całej rodziny Martin. Od maja 1887 roku, kiedy to ojciec wyraził zgodę, by jego najmłodsza córka Teresa wstąpiła w wieku piętnastu lat do karmelu, podejmowano różne działania, żeby to się spełniło. Jak można się łatwo domyślić, napotykano wiele trudności, a właściwie wszyscy, od których zależało podjęcie decyzji, byli przeciwni, począwszy od kapelana sióstr. Nie pomogła też wizyta u biskupa Hugonina zapamiętana (z uśmiechem) także ze względu na mały fortel Teresy, która upięła sobie włosy w kok, by wyglądać poważniej.
Od 7 listopada do 2 grudnia 1887 roku Teresa wraz z siostrą Celiną i ojcem brała udział w pielgrzymce do Rzymu z okazji złotego jubileuszu kapłaństwa papieża Leona XIII. Przed pielgrzymką parę dni spędzili w Paryżu. To jedyna zagraniczna wyprawa Teresy za jej życia. Program był niezwykle bogaty. Droga wiodła przez Szwajcarię i Alpy, a potem we Włoszech odwiedzili Mediolan, Wenecję, Padwę, Bolonię, Loretto, Rzym, Neapol, Pompeje, Asyż, Florencję, Pizę i Genuę. Wyprawa była pełna różnych doświadczeń, którym Teresa poświęciła wiele miejsca w Rękopisie A. Zachowały się także jej listy pisane z podróży do sióstr w karmelu i innych członków rodziny.
Towarzystwo wzajemnej adoracji
W pielgrzymce wzięło udział prawie dwieście osób, w większości przedstawiciele szlacheckich rodzin z Normandii, oraz liczna grupa kapłanów (o siostrach zakonnych się nie wspomina). Teresa mimo młodego wieku miała znakomity zmysł obserwacji, była bardzo naturalna, co wskazywało na jej dojrzałość i wolność serca. Samą podróż podsumowała słowami: „Nauczyła mnie ona więcej niż wiele lat szkoły, pokazała mi próżność wszystkiego, co przemija, i że pod słońcem znaleźć można jedynie udrękę ducha… Lecz widziałam też piękne rzeczy, wpatrywałam się we wszystkie cudowności sztuki i religii, nade wszystko zaś chodziłam po tej samej ziemi, po której chodzili Święci Apostołowie i którą zrosiła krew
Zostało Ci jeszcze 85% artykułu
Oceń