Słyszymy czasami, że serce człowieka to teren walki Boga i Szatana, tak jakby to byli równorzędni partnerzy. A przecież to nie ta kategoria. To jest zderzenie wagi superciężkiej – wszechmocnego Boga – z małą muszką.
Katarzyna Kolska, Grzegorz Kuraś OP: Czym jest modlitwa o uwolnienie?
Elżbieta Drożniewicz: Przeciętnemu człowiekowi kojarzy się z egzorcyzmem, a w rzeczywistości chodzi przede wszystkim o duchową praktykę usuwania tego, co przeszkadza mi w spotkaniu z Panem Bogiem i innymi ludźmi. Dla mnie jest to rodzaj szeroko rozumianej modlitwy o uzdrowienie.
A dlaczego musimy nazywać to modlitwą o uwolnienie? Podczas codziennej modlitwy też prosimy Boga o to, by nas uwolnił od różnych rzeczy.
Bo skoro grzech pierworodny popsuł naszą jedność z Bogiem, z drugim człowiekiem, ze sobą i ze stworzeniem, modlimy się o to, by Pan Jezus naprawił ten rozłam. Uwolnił nas od skutków grzechu.
Po czym można poznać, że potrzebujemy uwolnienia?
Po tym, że są w naszym życiu rzeczy nas obezwładniające. Takie, o których myślimy: Gdyby tego nie było, to byłabym szczęśliwa. Mamy je niemal przed oczami. To są sprawy, na które reagujemy nieadekwatnie, nad którymi straciliśmy kontrolę, które nas upokarzają, odbierają nam poczucie mocy, szacunku, wartości. Które oddzielają nas od Boga i siebie.
Musimy podkreślać to uwolnienie?
Nie wiem, czy musimy, ale wielokrotnie słyszymy: „Ku wolności wyswobodził nas Chrystus” (Ga 5,1) albo: „Niewolnik nie przebywa w domu ojca, tylko syn” (por. J 8,35). A skoro to niewolnik, to potrzebne jest uwolnienie go i doprowadzenie do statusu syna. Przejście od królestwa ciemności do królestwa światła, od Egiptu – domu niewoli – do ziemi obiecanej. O tym mówi Pismo Święte. Uporządkujmy nazewnictwo: My używamy sformułowania uwolnienie tylko w kontekście pewnego rodzaju modlitwy uzdrowienia, czyli modlitwy uwolnienia według pięciu kluczy Neala Lozana. Organizujemy liczne sesje na jej temat i służymy indywidualną modlitwą według tego modelu. Pozostałe modlitwy nazywamy modlitwami o uzdrowienie.
My, to znaczy kto?
Jerozolima – Wspólnota w nurcie Odnowy w Duchu Świętym działająca przy klasztorze dominikanów w Poznaniu od trzydziestu siedmiu lat.
Na nasz użytek mówimy, że jest to modlitwa otwarcia na Boże błogosławieństwo, modlitwa o odkrycie i doświadczenie, że jesteśmy zanurzeni w Bożej miłości, że jesteśmy skąpani w Bożym świetle, że jesteśmy przez Boga wybrani, że Bóg chce nam błogosławić, chce, abyśmy mieli życie w obfitości i już tutaj, na ziemi doświadczali spełnienia. Ze względu na naszą historię życia, własny grzech i słabość, ale również grzech i słabość tych, których spotkaliśmy w naszym życiu, a szczególnie osób, przez które Bóg chciał nas kochać – naszych rodziców – tego nie doświadczamy. Dlatego trzeba dotknąć tych poranionych miejsc i rzeczy, które nas jakoś związały.
W 11. rozdziale Ewangelii św. Jana Pan Jezus wskrzesza Łazarza i mówi do niego: Wyjdź z grobu. A on wychodzi powiązany różnymi linkami i bandażami. Wtedy Pan Jezus zwraca się do uczniów: Rozwiążcie go i pomóżcie mu chodzić. W uwolnieniu chodzi właśnie o to rozwiązanie, uwolnienie z więzów, z tych powrozów, a czasami tysięcy nitek – czyli małych rzeczy, które nie pozwalają nam normalnie żyć.
Osoba, która wybiera się na mszę o uwolnienie, myśli raczej o uwolnieniu się od Szatana, a nie z bandaży. I spodziewa się, że podczas tej modlitwy będą się działy jakieś niezwykłe rzeczy.
Zostało Ci jeszcze 85% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń