Zimowe igrzyska olimpijskie w Pjongczangu pozostaną w mojej pamięci nie ze względu na sukcesy Polaków, ale z powodu rodaków rozgoryczonych brakiem medali. Mamy wyjątkową skłonność do skrajnych ocen. Bezwarunkowo kochamy mistrza, ale kiedy przegra, nie zostawiamy na nim suchej nitki.
Przekonała się o tym Justyna Kowalczyk, która zdobyła w swojej karierze pięć medali olimpijskich, w tym dwa złote. W polskim sporcie więcej wywalczyła tylko Irena Szewińska. Kowalczyk była też mistrzynią świata, wygrywała cykle zawodów o Puchar Świata. Kibice szaleli na jej punkcie. Przez pięć lat z rzędu w plebiscycie „Przeglądu Sportowego” przyznawali jej tytuł najlepszego sportowca Polski.
W pierwszą sobotę stycznia oglądali w Telewizji Polskiej jej zwycięstwa, a potem wysyłali do TVP i „Przeglądu” SMS-y z jej nazwiskiem. Wieczorem podczas gali ogłaszano, że to ona dzięki tym SMS-om wygrała. Tomasz Majewski zdobył dwa razy złoty medal olimpijski (w pchnięciu kulą), ale nigdy nie wygrał plebiscytu, ponieważ startował latem, a wyniki ogłaszano zimą.
Oburzenie z powodu niefortunnych zasad punktacji wyraził nawet prezes Towarzystwa Olimpijczyków Polskich, były mistrz świata Ryszard Parulski, też w przeszłości zwyci
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń