Nerw święty. Rozmowy o liturgii
Iz 11,1-10 / Ps 72 / Rz 15,4-9 / Mt 3,1-12
Już sam wygląd Jana Poprzednika budzi niepokój: „odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder”. Do tego ta egzotyczna dieta: „szarańcza i miód leśny”. Jeśli do całości obrazu dodać sposób, w jaki przemawia, oraz co wykrzykuje, to z takim dziwakiem rzeczywiście niełatwo się zaprzyjaźnić. To jednocześnie najbardziej samotna postać w Biblii, odludek, „człowiek pogranicza”, którego trudno ściśle zaklasyfikować do Starego bądź Nowego Przymierza.
A jednak ta jednoznaczność oraz surowość życia budzą coś więcej niż respekt. Sprawiają, że „ciągnie do niego Jerozolima oraz cała Judea i cała okolica nad Jordanem”, pozwalają – bez znieczulenia i bez wyrafinowanych technik – wybrzmieć samemu Słowu. Czymże bowiem byłby nawet najwspanialszy „głos wołającego na pustyni” bez treści, bez samego Słowa? Pustką rozpaczy? Przenikliwą otchłanią i pustosłowiem?
Jeśli czekamy na przyjście Pana, to nie może się ono odbyć inaczej niż po Janowemu, tak trochę dziwacznie: w wyrzeczeniu i na pustyni. Tylko w takiej scenerii zdolni jesteśmy zrezygnować z prób udawania kogoś innego. I nie chodzi o dwutygodniowe rekolekcje, by odfajkować adwentowe przygotowania, choć bez wątpienia to inicjatywa godna pochwały. Pustynia jest tą przestrzenią, na którą wychodzi się systematycznie, każdego dnia, nawet jeśli mieszkamy w wielomilionowym mieście i cierpimy na chroniczny brak czasu.
Adwent to moment bardziej intensywnego nasłuchiwania „głosu wołającego na pustyni”, by wypłowiałą codzienność na nowo napełnić treścią, prawdziwym i życiodajnym Słowem. To czas składania w całość różnych fragmentów naszego życia, nieraz bardzo odległych od siebie, szukania Bożej logiki w tym, co się wydarza. To czas odkrywania, że bez Niego jesteśmy bezsilni, że jedynie On może nas wybawiać z sytuacji bez wyjścia, w które tak szybko się wplątujemy. Pewnie dla wielu z nas „już siekiera do korzenia drzew jest przyłożona”.
Dziś Kościół stawia nam przed oczy dwie osoby, a zarazem dwóch wielkich orędowników ludzkości: Niepokalaną i Jana Poprzednika. Siła ich orędownictwa płynie między innymi stąd, że umieli cierpliwie czekać, nasłuchiwali Słowa i koniec końców je przyjęli. Przecież jako chrześcijanie także mamy być brzemienni Słowem…
Oceń