W liturgii nie chodzi o to, żeby nam było fajnie. I żeby temu „fajnie” wszystko podporządkować. Liturgia ma być piękna.
Dominik Jarczewski OP: Dlaczego nie śpiewamy w kościele?
Hubert Kowalski: Nie tylko w kościele nie śpiewamy. W ogóle mniej muzykujemy. Kiedyś, żeby posłuchać muzyki, trzeba ją było sobie wyprodukować – zaśpiewać solo albo włączyć się w śpiew większej grupy. Dziś muzyka stała się produktem jak każdy inny, a my weszliśmy w rolę klientów.
Więc nie śpiewamy, bo inni robią to lepiej niż my?
Dużym uproszczeniem byłoby stwierdzenie: „Wszystko to wina radia i empetrójek”. Od wyrzucenia sprzętu elektronicznego jeszcze nikt nie zaczął śpiewać. Zanik spontanicznego, naturalnego śpiewania jest raczej związany z kryzysem podstawowej edukacji muzycznej i przemianami cywilizacyjnymi. Jeszcze kilkanaście lat temu uczeń opuszczał mury szkoły ze znajomością podstaw muzyki. Umiał mniej więcej czytać nuty, był rozśpiewany. Dziś tego nie ma.
W domu radio, komputer, w szkole brak edukacji muzycznej, ale przecież zawsze kościół był miejscem kultywowania tradycji…
W większości parafii za śpiew odpowiada jedna osoba – organista. Może ładnie śpiewać i grać, ale animacja śpiewu to coś innego. Ilu organistów zachęca ludzi do włączenia się w śpiew? Jest jednak i druga strona medalu. Nawet jeśli organista to wybitny muzyk, nawet jeśli szczerze chce animować śpiew, to dopóki wśród ludzi pokutuje myślenie: „On za to odpowiada, a nie my”, dopóty będzie miał ograniczone pole działania.
Czyli znów wierni w roli konsumentów, odbiorców…
I to jest chyba istota sprawy. Wierni przychodzą na eucharystię i nie śpiewają, bo nie do końca rozumieją, w czym uczestniczą. Przychodzą z przyzwyczajenia, może zainteresowani czysto intelektualnym odbiorem przesłania homilii, ale jeśli nigdy nie przeżyli osobistego spotkania z Bogiem, nie mają potrzeby angażowania się.
Może problemem jest repertuar? Jest zdominowany przez pieśni niezwykle podniosłe, podkreślające dystans między nami a Bogiem.
To nie jest do końca wina repertuaru. Wiele z tych pieśni, które kojarzą się ze smutkiem i nudą, stanowi tradycję Kościoła. Przez setki lat ludzie się nimi modlili. Postrzeganie ich w taki sposób jest często wynikiem złego wykonania i niezrozumienia wartości dziedzictwa historycznego Kościoła.
Alternatywą są kiczowate piose
Zostało Ci jeszcze 85% artykułu
Dalszy dostęp do artykułu zablokowany
Wykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 5000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania
żadnych plików!
Masz dostęp do archiwum?
Zaloguj się
Wykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 5000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń