Jestem entuzjastą wszelkich biegów masowych. Żałuję, że w czasach, kiedy nogi podnosiły mi się jeszcze same, takich biegów było mniej. Jedyny, w którym wziąłem udział, odbył się w 1990 roku na trasie: pomnik Poległych Stoczniowców 1970 w Gdańsku – pomnik Ofiar Grudnia 1970 w Gdyni. Czyli długość półmaratonu.
Miałem 41 lat, a wynik, jaki osiągnąłem, znacznie odbiegał od moich oczekiwań. Może rzeczywiście stać mnie było na więcej, a może już wtedy mi się tak tylko wydawało. Wmawianie sobie, że mogę wszystko, że mam szybkość i wydolność dwudziestolatka, a żadne choroby mnie się nie imają, jest jedną z nielicznych moich wad.
Refleksja przychodzi zwykle za późno, a uczenie się na własnych błędach nie leży w mojej naturze. Jesienią też dałem się podpuścić, przyjmując zaproszenie na przełajowy wyścig kolarski. Trasa nie wydawała się trudna, rower mam dobry – dlaczego nie.
Kiedy pojawiłem się na starcie, spiker, mój kolega dziennikarz, przywitał mnie publicznie, co spowodowało, że nim wyścig ruszył, uczestnicy i kilkudziesięciu kibiców pokazywało mnie sobie palcami. Bardzo dobrze to wpłynęło na moje samopoczucie.
Stanąłem na starcie ostatni, wykazując resztki skromności, ale była to też kalkulacja: ostatni będą pierwszymi. Łatwiej gonić i wyprzedzać, niż uciekać. Tras
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń