Serdeczne spotkanie między kobietą a biskupem
fot. Caroline Hernandez / Unsplash

Kobiety w Kościele wciąż niewiele mają do powiedzenia. Nie są partnerkami w teologicznych dysputach, nie zasiadają w zaszczytnych gremiach kościelnych i niewiele osób liczy się z ich zdaniem. A szkoda. Bo głos kobiet mógłby w Kościele wiele zmienić. Na lepsze.

Pragniemy Kościoła, który jest bliżej ludzi, mniej biurokratyczny i bardziej relacyjny”1 – napisali autorzy dokumentu Kościół synodalny w misji. To pragnienie odnosi się zatem do Kościoła, który będzie domem, miejscem spotkania, wysłuchania. Będzie też miejscem, do którego ludzie będą przychodzili po to, by się wzmocnić i w nim się ogrzać. Dlatego tak istotne jest, by w świetle tych synodalnych zaleceń przemyśleć, co w tej kościelnej strukturze warto w końcu zmienić, a przynajmniej zacząć się o tę zmianę głośno upominać.

Skoro się pojawiają takie marzenia i pragnienia (które także i mnie są bliskie), oznacza to, że do tego zakreślonego we wspomnianym tekście ideału Kościołowi jeszcze sporo brakuje. Wiele do życzenia pozostawia bowiem na przykład kwestia otwartości na słuchanie i towarzyszenie tym, którzy dziś znajdują się na peryferiach Kościoła, ale też tym, którzy są w Kościele, lecz zmagają się z różnymi trudnościami. Ciągle wiele osób jest dla ludzi Kościoła niewidzialnych. Między duchownymi a świeckimi wyrastają mury, brakuje otwartości i wzajemnego zrozumienia. „O ile jeszcze (…) ksiądz zna ludzi, to w drugą stronę już niekoniecznie – bardzo rzadko księża dopuszczają do tego, żeby ludzie poznali ich. Także w ich jakichś słabościach, prywatnym życiu. Plebanie są zwykle twierdzami. A przecież znaczenie mają relacje międzyludzkie…”2 – zauważa ks. Krzysztof Porosło. Trudno jednak je budować, kiedy jedno plemię, to wyświęcone, patrzy na drugie, to bez święceń, z góry, a często rości sobie wręcz prawo do tego, by tym drugim plemieniem kierować, ingerować w jego życie i na każdym kroku pokazywać mu swoją władzę. Kultura patriarchalna w Kościele ma się, niestety, całkiem nieźle. I choć wielu zauważa jej negatywne czy wręcz destrukcyjne skutki, nie brakuje niestety też i takich, którzy są skłonni jej bronić, bo przecież zawsze tak w Kościele było. To jednak nie jest argument. Kultura ta bowiem na wielu płaszczyznach przyczyniła się i dalej przyczynia do niszczenia Kościoła, a nie do jego wzmacniania. Warto się więc zastanowić, czy można ją w jakiś sposób wyeliminować.

Maskulinizacja największym grzechem Kościoła

Jak każda instytucja tworzona przez ludzi Kościół także ma swoje wady. Dość dobitnie wskazał je ostatnio papież Franciszek. Podczas spotkania z Międzynarodową Komisją Teologiczną mówił wprost, że jednym z największych grzechów Kościoła jest maskulinizacja3. Słowa te wypowiedział przed niemal w całości męskim audytorium, ubolewając jednocześnie, że tak niewiele kobiet zasiada w tym zacnym teologicznym gremium. I zresztą nie tylko w tym. Pod koniec listopada pewien znajomy ksiądz zamieścił w mediach społecznościowych listę członków Komitetu Nauk Teologicznych PA

Zostało Ci jeszcze 85% artykułu

Kup miesięcznik W drodze 2024, nr 01, a przeczytasz cały numer

Wyczyść
Delikatność i czułość
Małgorzata Terlikowska

urodzona w 1976 r. – etyk, redaktor, dziennikarka, absolwentka Wydziału Filozofii Chrześcijańskiej UKSW. Małgorzata Terlikowska jest autorką zbioru rozmów z siostrami zakonnymi Dzięki Bogu jestem zakonnicą, wywia...

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze