Liczba? Tradycyjnie złota dziesiątka. Kryteria doboru? Jak przed rokiem – na listę mogły trafić zarówno obrazy, które miały swoją polską premierę kinową, jak i festiwalową. Choć dawno minęły już czasy cenzorskich filtrów, które skutecznie wstrzymywały większość zachodnich produkcji przed wyświetlaniem ich w Polsce, to – co ciekawe – ich rolę przejęli poniekąd sami dystrybutorzy, z sobie tylko znanych powodów nie wpuszczając do rodzimych kin najważniejszych premier festiwali w Cannes, Wenecji, Berlinie czy na Sundance. Na szczęście miejsce dla większości tych filmów znajduje się na rosnących w siłę polskich festiwalach. Rosnących nie bez przyczyny; widz dobrze wie, że ulubione przez organizatorów imprez filmowych hasła typu: „Tego nie zobaczysz nigdzie indziej” są prawdziwe.
A zatem, jaki to był rok w polskich kinach? Frekwencyjnie – znakomity, czego dowodem jest milionowa widownia na 50 twarzach Greya, Minionkach czy Spectre. Artystycznie – jeszcze lepszy, skoro tylko w lutym polskie obrazy otrzymały Oscara (Ida) i Srebrnego Niedźwiedzia (Body/Ciało). Na stałym poziomie utrzymały się blockbustery; poza oczywistymi wpadkami (Avengers: Czas Ultrona) trafiały się naprawdę perełki, kto bowiem mógłby się spodziewać tak triumfalnego powrotu Mad Maxa? Nieźle trzymało się kino niszowe z wielkim hitem – Dzikimi historiami (ponad 200 tysięcy widzów w polskich kinach!) na czele. A przecież i tak wszyscy mówili tylko o Gwiezdnych wojnach…
Premiera tego filmu jest jeszcze przed nami, skupmy się więc na dziesiątce niezwykle ciekawych obrazów wyświetlanych na polskich ekranach – czasem na jednym pokazie, czasem przez wiele miesięcy.
10. Coś za mną chodzi, reż. David Robert Mitchell
Fani filmów grozy dobrze wiedzą, że najciekawszych pozycji gatunku należy szukać nie w głównym nurcie, a w kinie niezależnym. Potwierdził to znakomity ubiegłoroczny Babadook, potwierdza to Coś za mną chodzi, z jednej strony umiejętnie przeszczepiający tradycje kina lat 80. do współczesnej produkcji, z drugiej – wykorzystujący znany z horroru motyw upiornego łańcuszka, dodając do tego komentarz na temat moralnej kondycji współczesnej młodzieży. Historia dziewczyny padającej ofiarą klątwy w wyniku seksu z nieznajomym to mocny głos w sprawie nastolatków, pozostawionych przez dorosłych samotnie w poszukiwaniu wiedzy na temat życia intymnego. To jedno. Ale jaki zarazem ten film ma niesamowity „analogowy” klimat… Pierwszy seans jest jak odkrycie kasety wideo z zapomnianym odcinkiem Miasteczka Twin Peaks.
9. W głowie się nie mieści, reż. Pete Docter
Byli wśród polskich krytyków tacy, którzy po tegorocznej edycji festiwalu w Cannes rozpływali się na
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń