Nie musimy czekać na ten czas, kiedy sztuczna inteligencja – czymkolwiek ona jest – tak bardzo się rozwinie, żeby nami zawładnąć, my w zasadzie już w tym momencie jesteśmy. Wiem, że słuchając tego, można usiąść i płakać, ale można też zapalić latarkę. Dobrze jest widzieć, czyli wiedzieć.
Rozmawiają fizyk Tomasz Rożek i Ewa Skrabacz
Przed naszym spotkaniem przetestowałam po raz pierwszy ChatGPT. Zapytałam go, jak rozpocząć rozmowę na temat sztucznej inteligencji. W kilka sekund miałam kompletny scenariusz. Sztampowy, ale logiczny.
Przeraziło to panią czy zaskoczyło?
Najogólniej mówiąc, poczułam się nieswojo. Kontakt ze sztuczną inteligencją uruchamia spore emocje.
To zależy. Są przestrzenie, w których mamy same emocje. Mam na myśli większość odbiorców, czyli ludzi, którzy nie mają wykształcenia umożliwiającego im rozumienie tego, co za tym czatem stoi, co stoi za LLM-ami, czyli dużymi modelami językowymi1, których ten czat jest jednym z przykładów. Natomiast w tym, co mówi branża technologiczna, takich emocji nie ma, bo ChatGPT nie jest niczym zaskakującym, gdyż nad dużymi modelami językowymi pracuje się od lat sześćdziesiątych. To, że one teraz gromadnie się pojawiają, nie wynika z tego, że dokonano jakiegoś przełomu. Jest to raczej efekt tego, że w końcu komputery zaczęły być na tyle szybkie, żeby te algorytmy obsłużyć. Same algorytmy istniały wcześniej.
W momencie upublicznienia tej formy sztucznej inteligencji, w listopadzie 2022 roku, nie mieliśmy do czynienia z rewolucją technologiczną?
Z rewolucją technologiczną nie, ale z rewolucją społeczną w pewnym sensie tak. Pod względem technologicznym nie obudziliśmy się któregoś dnia w świecie innym niż ten, w którym zasnęliśmy. To był bardzo długi proces, rozciągnięty na dekady.
Kluczowy jest zatem moment udostępnienia tej technologii szerokiej publiczności?
Tak, LLM-y w wielu miejscach już działały – na uczelniach, w instytucjach naukowych, gdzie to badano, gdzie trenowano. I pewnie byśmy o tym dziś nie rozmawiali, gdyby nie to, że jedna z firm – mówię jedna, bo dużych modeli językowych jest wiele – wyszła trochę przed szereg i oznajmiła wszystkim: „Popatrzcie, co mamy!”. I to wywołało emocje. Bo kiedy popularyzatorzy nauki, czy bardziej technologii, mówili o sztucznej inteligencji, to większość odbiorców traktowała to trochę jak opowieści z krainy mchu i paproci – może kiedyś, może gdzieś. Wszystko się zmieniło, gdy ChatGPT został uwolniony nie tylko na komputery, ale też na telefony komórkowe.
Czyli nastał moment, w którym wszyscy mogliśmy go zobaczyć i wypróbować. Ta technologia rzeczywiście okazała się bardzo inkluzywna.
I to doświadczenie jest kluczowe. Gdyby wówczas ktoś powiedział: „Słuchajcie, miałem okazję poklikać sobie z czatem GPT (albo z jakimkolwiek innym) i to jest super!”, to być może ktoś by się zaciekawił. A tymczasem każdy mógł sam tego doświadczyć. Okazało się, że wszystko, o czym mówiono wcześniej, to jest prawda, że każdy może wpisać: „Jak rozpocząć rozmowę o sztucznej inteligencji?” albo „Co byś mi zaproponował na śniadanie, skoro w lodówce mam to, to i to?”. I nagle się okazuje, że to „coś” myśli? wie? umie?
Otóż to, ta niejasność rodzi w nas jakieś pomieszanie emocjonalne. Jest ekscytacja, ale też sporo lęku i obaw.
I to jest racjonalne, że boimy się rzeczy, których nie rozumiemy. B
Zostało Ci jeszcze 85% artykułu
Oceń