Kościół zajmuje się mnóstwem rzeczy, a pomija sprawę podstawową – metafizyczny niepokój człowieka – i nie zawsze umie tworzyć środowisko do poszukiwań.
Rozmawiają Paweł Krupa OP i Tomasz Maćkowiak
Skąd się bierze wiara w człowieku?
Na dobry początek: jeżeli mamy mówić o wierze, to warto sobie dobrze uświadomić, o czym my w ogóle mówimy. Co to jest ta „wiara”, o którą pytamy?
Jak zwykle zajrzałem do Świętego Tomasza z Akwinu i znalazłem u niego ciekawe, dość fundamentalne rozróżnienie, które sformułował przy okazji rozważań na temat, który w XIII wieku rozpalał umysły uczonych teologów, a mianowicie, czy wiara przynosi nam jakieś inne, głębsze poznanie niż nauka. Lub inaczej – czy do mówienia o Bogu i człowieku potrzebujemy teologii, skoro mamy filozofię i nauki szczegółowe. Tomasz rozróżnia zatem dwa rodzaje wiary. Pierwszy to wiara nabyta, coś w rodzaju mniemania, które powstaje w nas na podstawie naszych doświadczeń i innych przesłanek wynikających ze stopniowo zdobywanej wiedzy. W domenie religijności to na przykład efekt naszego wychowania: rodzice opowiadają nam o Panu Bogu, uczą modlitwy, potem idziemy na katechizację. W ten sposób budujemy nasze przekonania religijne oparte na różnego rodzaju przesłankach: danych i argumentach.
No tak, to chyba dość powszechny sposób przekazywania wiary.
Ciekawe, że taki rodzaj wiary nie odnosi się jedynie do religii. Używamy tego słowa niejako w znaczeniu ogólnym: podobnie wierzymy, że kiedy wsiądziemy do taksówki, to kierowca nas zawiezie tam, gdzie trzeba. Robiliśmy to już wiele razy i mamy doświadczenie, które pozwala nam wierzyć, że nastąpi to, czego się spodziewamy – zostaniemy dowiezieni na miejsce. Dlaczego w tym wypadku mówię o wierze? Bo pewności mieć nie możemy. Tak samo, jak nie możemy mieć pewności, że nie zawali się dom, w którym mieszkamy, i że autobus, na który czekamy, przyjedzie punktualnie. Nasze działania opieramy jednak na podświadomej wierze, że fundamenty domu wytrzymają, a kierowca autobusu nie zaśpi. Powiedzmy od razu, że taka wiara mniemanie w porównaniu z nauką, gdzie mogę przeprowadzić eksperyment lub wywieść moją wiedzę z dowodów matematycznych lub wywodów opartych na logice, jest od nauki słabsza. Tomasz nie ma tu żadnych wątpliwości. Mniemanie, a zwłaszcza mniemanie błędne można łatwo podważyć lub skorygować.
Dość często to się dzisiaj dzieje.
Tomasz nazywa taki rodzaj wiary „wiarą nabytą”. Oczywiście ma ona jakąś wartość, jednak nie daje nam pewności, zwłaszcza w domenie religii. Jest jednak drugi rodzaj wiary – wiara wlana (infusa). I to jest właśnie wiara, o której mówimy w przestrzeni duchowości, czy konkretnie chrześcijaństwa.
Czyli…
Dar Boga, łaska, wiedza płynąca z objawienia, które człowiek przyjmuje wiarą i w którym trwa siłą wiary. Co ciekawe, jest to rodzaj wiedzy, która jest pewna, nieomylna i wobec której musi ustąpić wszelka nauka przyrodzona. Dlaczego? Dlatego że źródłem tej wiedzy jest sam Bóg – jedyny wiedzący wszystko i nieomylny. S
Zostało Ci jeszcze 85% artykułu
Oceń