Naszemu umysłowi coraz trudniej utrzymać kontrolę nad otaczającym światem. W odruchu paniki ucieka czasem w stronę scenariuszy katastroficznych. Niepotrzebnie. Żydowski mędrzec Akiba ben Josef w I wieku naszej ery uspokajał: „Wszystko już było”.
Życie jako forma oślizła, czyli Rodzaje życzliwości
Grecki reżyser Yórgos Lánthimos, który niedawno sygnował Biedne istoty (cztery statuetki i siedem nominacji na tegorocznych Oscarach), wykazuje się stabilnością formy. Czyli biegłością w układaniu dojmujących pamfletów na rodzaj ludzki, osadzonych w groteskowym środowisku. Tym razem ekspozycję dzieli na trzy nowelki filmowe, w których grają Jesse Plemons, Emma Stone i Willem Dafoe, ale w każdej kogoś zupełnie innego. A widz otrzymuje psychologiczne studium przypadku. Oto mężczyzna, który latami cierpi z powodu szefa tyrana. Ten reguluje mu pracę i dzień powszedni: kolor krawata, pożycie z żoną i menu. W końcu wiecznie przeciągana struna pęka i podwładny oświadcza, że dłużej sobie tego nie życzy. Ale próżno oczekiwać, że przeczołgiwany od zawsze podwładny zaczerpnie teraz oddech, wstanie z kolan i wypnie pierś do przodu. Ujawnia się nagły paraliż decyzyjny, dają się zaobserwować postępy bezradności, mężczyzna coraz częściej się zawiesza i patrzy w dal. Życie, za które sam musi wziąć odpowiedzialność, zwala się na jego barki gniotącym ciężarem.
Gdybyż w tych splątanych narracjach dało się wskazać jakiś moralny azymut, układ odniesienia, w miarę czytelne parametry – nie. Widz ma nieustające wrażenie, że styka się z czymś oślizłym. Zgadzamy się, że ludzkie skupiska dla higieny i przetrwania muszą mieć swoją kanalizację. Zgadzamy się, że to rewir nieczystości, ale taki musi być. Delegujemy specjalistów, którzy w naszym imieniu schodzą w te czeluści, aby je udrażniać i konserwować. Z czasem zapominamy, że one w ogóle istnieją. I wtedy właśnie zjawia się taki reżyser jak Yórgos Lánthimos i proponuje nam wycieczkę.
Przeżyć, zrozumieć, zapamiętać, czyli Lee
Kilka kluczowych lat z biografii ikony fotografii wojennej Lee Miller (Kate Winslet) w reżyserskiej wersji Ellen Kuras, która z kolei uchodzi za najzdolniejszą autorkę zdjęć, jaka przydarzyła się sztuce filmowej. Z tym, że ta wielka dama obiektywu i królowa ujęcia zażyczyła sobie za kamerą męskiego oka. Należy ono do
Zostało Ci jeszcze 75% artykułu
Oceń