W Kościele nie ma innych pieniędzy niż pieniądze dane przez wiernych. Ludzie muszą to wiedzieć. Kiedy człowiek idzie do kina, nie dziwi się, że trzeba zapłacić za bilet.
Anna Sosnowska: Przydałaby się księdzu nowa elewacja na plebanii.
ks. Leszek Slipek: Owszem, ale najpierw trzeba wyremontować dach, który nam cieknie, a położenie papy kosztuje 30 tys. zł. Skąd wziąć taką sumę?
Pieniądze to w Kościele kłopotliwy temat?
Dlaczego miałby być kłopotliwy? W każdej normalnej rodzinie rozmawia się o finansach, bo trudno, żeby rodzina funkcjonowała bez finansów. Małżonkowie zastanawiają się nad tym, jakimi kwotami dysponują w danym miesiącu, ile pieniędzy wydadzą, na co im starczy, a na co nie.
W Kościele powinno być podobnie?
Kościół to rodzina rodzin, do której należymy, i jako ludzie dorośli, poważni, powinniśmy rozmawiać na temat źródeł dochodów i na temat wydatków. Wobec tego w naszej parafii wszyscy wiedzą, jaki jest podział pieniędzy – że część z nich idzie na potrzeby wspólnoty parafialnej, a część na osobiste potrzeby księży.
Ksiądz mówi o tym z ambony?
Oczywiście.
Raz do roku czy częściej?
Różnie, w zależności od okoliczności. Ale każdy ma wgląd w księgi finansowe parafii i może też na ten temat dyskutować z księżmi albo członkami rady parafialnej.
Nie obawiał się ksiądz takiej otwartości i przejrzystości?
Nie, dlaczego? Ludzie bardzo chętnie mówią o dochodach, natomiast nie chcą pytać o wydatki – nikt mnie na przykład nigdy nie zapytał, ile kosztują komunikanty, wino mszalne czy świece. Wiernym się wydaje, że ksiądz dostaje pieniądze od biskupa albo z Watykanu, więc na pewno je ma. A przecież jest odwrotnie – to ja muszę odprowadzić konkretne kwoty na diecezję i do Stolicy Apostolskiej.
Wgląd w księgi finansowe urealnia myślenie parafian?
Skoro już widzą, że parafia ma nie tylko dochody, ale i wydatki, to niech wezmą za to odpowiedzialność. Jeżeli ktoś przychodzi i pyta: A za ślub to ile? I od razu dopowiada: Co łaska? To ja mu mówię, że nikt nikomu łaski nie robi. Państwo nie robią łaski, że dają mi na buty, a ja łaski nie robię, że udzielam sakramentów i służę wspólnocie.
Jak ludzie reagują na taki komunikat?
Różnie, czasem dziwnie na mnie patrzą. Ale jeżeli chcecie mieć tutaj księdza, to on musi coś jeść, ubrać się i musi czasem kupić książkę, bo przecież oczekujecie od niego, żeby to był człowiek na poziomie. W Polsce od wieków istnieje taki zwyczaj, że pieniądze składane przy okazji celebracji Eucharystii, chrztu, ślubu i posługi związanej z pogrzebem (która nie jest sakramentem) są dobrowolnym darem na utrzymanie księży. W zależności od parafii, te kwoty są różne. Niektóre parafie mają tyle ślubów, ile dni w roku, ale zdarzają się i takie, które mają w roku trzy śluby, trzy pogrzeby i pięć chrztów.
Ksiądz jest proboszczem w parafii w centrum Warszawy, więc nie powinien mieć powodów do narzekania.
Do naszej parafii należy około 13 tys. ludzi, więc, mówiąc po świecku, pełnię funkcję prezesa w firmie skupiającej 13 tys. osób. I moja miesięczna pensja wynosi 2 tys. zł. Czasem to będzie 2,4 tys., innym razem 1,8 tys. Uważam, że jak na odpowiedzialność, która na mnie ciąży i na pracę duszpasterską, którą tu wkładam, nie jest to astronomiczna suma. A wikarzy mają jeszcze mniejszy dochód.
Co się w takim razie dzieje z pieniędzmi składanymi na tacę?
One – i inne celowe zbiórki – idąna potr
Zostało Ci jeszcze 85% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń