Za kilka dni miną cztery miesiące od rzezi w redakcji paryskiego tygodnika „Charlie Hebdo” i drugiej w koszernym paryskim supermarkecie. W chwili, w której ten felieton się ukaże, minie ich pięć. Prawie pół roku. Dość czasu, żeby o wszystkim zapomnieć i spokojnie powrócić do normalnych zajęć i normalnych w dzisiejszym świecie haseł: że mordować to oczywiście nieładnie, ale obrażać też nieładnie; że obrażanie prześladowanej i wszędzie dyskryminowanej mniejszości, jaką są muzułmanie, jest niedopuszczalne; że mordowanie ludzi, owszem, też jest niedopuszczalne, ale „islamofobia” jest jeszcze bardziej niedopuszczalna i trzeba ją tępić; że kochamy, oczywiście, wolność słowa, ale nie taką, która obraża; że kochać wolność słowa to nie znaczy chronić „mowę nienawiści” itp.
Tak też, sądząc po zachowaniu mediów, rządów i komentatorów wszelkiej maści, się stało. Pora więc, nie czekając na okrągłą ani żadną inną rocznicę i w obliczu mnożących się haseł o „tolerancji”, „szacunku” i „nieobrażaniu”, przypomnieć o rzezi w redakcji „Charlie Hebdo”, a
Zostało Ci jeszcze 75% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń