Rzeźba wielkiej ręki na pustyni
fot. Roi Dimor / Unsplash

Milczenie nie jest złotem. Jest szansą. Kiedy przestaję mówić, łatwiej wtedy wyciszyć myśli. Jeśli nie mówię, a mój umysł się wyciszył, mogę próbować usłyszeć, co mówi do mnie Bóg. Daję sobie na to szansę.

Wreszcie jadę. Musiałem zostać dłużej w pracy, teraz próbuję nadrobić czas. Jadę szybko. Dzwonię, ustalam z panią mecenas szczegóły dotyczące dwóch rozpraw, które się odbędą w tym miesiącu. Kolejna rozmowa o wizycie w ministerstwie w przyszłym tygodniu.

Ostatni telefon jest do Kasi. Chcę się wyłgać z pisania zamówionego tekstu. – No nie dam rady. Serio, próbowałem, ale nic mi nie przychodzi do głowy – mówię. – Nie tak się umawialiśmy. Napiszesz, kiedy wrócisz z tych rekolekcji – słyszę w odpowiedzi.

W radiu jednym, drugim i trzecim marszałek Szymon Hołownia mówi o wygaszaniu mandatów posłom, jedni go za to chwalą, inni ganią. Wszyscy na wszystkich krzyczą.

Z głową pełną tego krzyku dojeżdżam do Tyńca.

***

Benedyktyńskie opactwo wita mnie nieszporami. Mnisi niespiesznie recytują i śpiewają łacińskie psalmy:

Pone, Domine, custodiam ori meo
et vigiliam ad ostium labiorum meorum.

To Psalm 141. „Postaw, Panie, straż przy moich ustach i wartę przy bramie warg moich”.

Krzyki w mojej głowie pomału milkną.

Zaraz po nieszporach zaczyna się msza. Jutro Trzech Króli, czytanie jest o pierwszym powołanym, Świętym Andrzeju, bracie Świętego Piotra. Kazanie głosi ojciec Brunon Koniecko: – Czasami nie trzeba dużo mówić. Może wystarczyć to, co Święty Jan Chrzciciel powiedział na widok Pana Jezusa: „Oto jest Baranek Boży”.

***

Benedyktyn ojciec Brunon jest jednym z dwóch prowadzących rekolekcje, na które przyjechałem. Drugim jest dominikanin ojciec Marcin Rutecki z klasztoru w Korbielowie.

To moje drugie rekolekcje w Tyńcu, trzecie z ojcem Brunonem, bo dwa lata temu byłem w Krzeszowie na Dolnym Śląsku, gdzie wraz w prawosławnym mnichem ojcem Jeremiaszem Pająkiem prowadził ekumeniczne spotkanie katolików i prawosławnych.

W Krzeszowie najwięcej było Modlitwy Jezusowej. Kiedy chcę komuś wytłumaczyć, na czym ona polega, zawsze mówię: „To taka chrześcijańska mantra”. Bo ten hinduistyczny termin wszyscy znają, a o chrześcijańskiej modlitwie polegającej na powtarzaniu formuły: „Panie Jezu Chryste, Synu Boży, zmiłuj się nade mną, grzesznikiem”, mało kto słyszał.

Rekolekcje, na które przyjechałem do Tyńca, mają tytuł „Medytacja Wschodu i Zachodu, czyli Modlitwa Jezusowa i różaniec”. Wybrałem je celowo, bo choć od lat – nie tak często i nie tak syste


Zostało Ci jeszcze 85% artykułu

Kup miesięcznik W drodze 2024, nr 02, a przeczytasz cały numer

Wyczyść
Lubię ciszę
Włodzimierz Bogaczyk

urodzony w 1966 r. – z wykształcenia historyk, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Poznaniu, przez 28 lat dziennikarz, redaktor naczelny i wydawca poznańskiej redakcji „Gazety Wyborczej”. Mąż Martyny. Ojciec I...

Produkt dodany do koszyka

Zobacz koszyk Kontynuuj zakupy

Polecane przez W drodze