Milczenie nie jest złotem. Jest szansą. Kiedy przestaję mówić, łatwiej wtedy wyciszyć myśli. Jeśli nie mówię, a mój umysł się wyciszył, mogę próbować usłyszeć, co mówi do mnie Bóg. Daję sobie na to szansę.
Wreszcie jadę. Musiałem zostać dłużej w pracy, teraz próbuję nadrobić czas. Jadę szybko. Dzwonię, ustalam z panią mecenas szczegóły dotyczące dwóch rozpraw, które się odbędą w tym miesiącu. Kolejna rozmowa o wizycie w ministerstwie w przyszłym tygodniu.
Ostatni telefon jest do Kasi. Chcę się wyłgać z pisania zamówionego tekstu. – No nie dam rady. Serio, próbowałem, ale nic mi nie przychodzi do głowy – mówię. – Nie tak się umawialiśmy. Napiszesz, kiedy wrócisz z tych rekolekcji – słyszę w odpowiedzi.
W radiu jednym, drugim i trzecim marszałek Szymon Hołownia mówi o wygaszaniu mandatów posłom, jedni go za to chwalą, inni ganią. Wszyscy na wszystkich krzyczą.
Z głową pełną tego krzyku dojeżdżam do Tyńca.
***
Benedyktyńskie opactwo wita mnie nieszporami. Mnisi niespiesznie recytują i śpiewają łacińskie psalmy:
Pone, Domine, custodiam ori meo
et vigiliam ad ostium labiorum meorum.
To Psalm 141. „Postaw, Panie, straż przy moich ustach i wartę przy bramie warg moich”.
Krzyki w mojej głowie pomału milkną.
Zaraz po nieszporach zaczyna się msza. Jutro Trzech Króli, czytanie jest o pierwszym powołanym, Świętym Andrzeju, bracie Świętego Piotra. Kazanie głosi ojciec Brunon Koniecko: – Czasami nie trzeba dużo mówić. Może wystarczyć to, co Święty Jan Chrzciciel powiedział na widok Pana Jezusa: „Oto jest Baranek Boży”.
***
Benedyktyn ojciec Brunon jest jednym z dwóch prowadzących rekolekcje, na które przyjechałem. Drugim jest dominikanin ojciec Marcin Rutecki z klasztoru w Korbielowie.
To moje drugie rekolekcje w Tyńcu, trzecie z ojcem Brunonem, bo dwa lata temu byłem w Krzeszowie na Dolnym Śląsku, gdzie wraz w prawosławnym mnichem ojcem Jeremiaszem Pająkiem prowadził ekumeniczne spotkanie katolików i prawosławnych.
W Krzeszowie najwięcej było Modlitwy Jezusowej. Kiedy chcę komuś wytłumaczyć, na czym ona polega, zawsze mówię: „To taka chrześcijańska mantra”. Bo ten hinduistyczny termin wszyscy znają, a o chrześcijańskiej modlitwie polegającej na powtarzaniu formuły: „Panie Jezu Chryste, Synu Boży, zmiłuj się nade mną, grzesznikiem”, mało kto słyszał.
Rekolekcje, na które przyjechałem do Tyńca, mają tytuł „Medytacja Wschodu i Zachodu, czyli Modlitwa Jezusowa i różaniec”. Wybrałem je celowo, bo choć od lat – nie tak często i nie tak systematyc
Zostało Ci jeszcze 85% artykułuWykup dostęp do archiwum
- Dostęp do ponad 7000 artykułów
- Dostęp do wszystkich miesięczników starszych niż 6 miesięcy
- Nielimitowane czytanie na stronie www bez pobierania żadnych plików!
Oceń