Czyste niebo, śnieg i słońce. Nad Newą unoszą się przezroczyste wstęgi pary. Pomyślałby ktoś, że gorące źródło płynie przez miasto, a to trzaskający w powietrzu mróz tak działa na lodowatą wodę petersburskiej rzeki. Na stole leży pachnąca jeszcze świeżym drukiem książka Idu niespieszno (wyd. Iwana Limbacha; Издательство Ивана Лимбаха, Крупа Павел Иду неспешно: Очерки. Интервью. Статьи. Переводы, link do książki), czyli wybór artykułów i wywiadów publikowanych przeze mnie na łamach miesięcznika „W drodze” – jednym słowem wszystko zachęca, żeby się dzielić radościami, smutkami i w ogóle historiami wyjętymi z mojej rosyjskiej rzeczywistości. Jednak poczekają jeszcze trochę, bo korci mnie, żeby napisać o tym, co jest tematem dziesiątek rozmów, artykułów i komentarzy na całym świecie, a mianowicie o deklaracji Fiducia supplicans. Czytam te teksty, oczami wyobraźni widzę to zachwycone, to smutne, to rozsierdzone twarze i mam ochotę powiedzieć wszystkim: Kochani, spokojnie, o co tyle hałasu?
Mój spokój, a nawet pewna niefrasobliwość biorą się stąd, że grubo ponad trzydzieści lat temu dość uważnie słuchałem wykładów w Kolegium Filozoficzno-Teologicznym w Krakowie, czyli dla niewtajemniczonych – w dominikańskim seminarium. Tam bowiem jeden z naszych wykładowców ojciec Wojciech Gi
Zostało Ci jeszcze 75% artykułu
Oceń