List do Rzymian
So 3,14-18a / Iz 12 / Flp 4,4-7 / Łk 3,10-18
Pomimo licznych prób nie umiem krzyczeć bez zdzierania gardła. Teoretycznie wiem, że aby uniknąć niechcianego efektu, powinienem „mocno podeprzeć głos o przeponę”. Nie wychodzi.
Prorok Sofoniasz słyszy okrzyk radości z ust Boga. Nie chrypnie Mu gardło i nie brakuje energii do tego najcudowniejszego krzyku przez całą historię zbawienia (So 3,14). Bóg krzyczy z radości na widok swojego ludu, którego nie może przestać kochać, pomimo jego niewierności. Chociaż Izrael z młodej oblubienicy zamienia się w starą nierządnicę – boska miłość nieustannie się odnawia. Opiera się bowiem na wierności słowu obietnicy, którą On sam złożył.
„Radujcie się zawsze w Panu, jeszcze raz powtarzam – radujcie się” (Flp 4,4). Podnieś „radosny okrzyk, Izraelu!” (So 3,14). Jak realizować to wezwanie, by wejść w boską radość, a nie tylko bezsensownie zdzierać gardło? Co byłoby „duchową przeponą”, o którą powinien podeprzeć się okrzyk głębokiej radości?
Powierzchowna radość przechodzi przez „wąskie gardło” samych emocji. Ta głęboka – opiera się na wzbierającej wdzięczności za otrzymane łaski. Ale nie koniec na tym. Tylko wtedy, gdy wdzięczność szuka sposobów na praktyczne współdziałanie z przyjętym darem, staje się pełna głębokiej siły. Pod adresem Jana Chrzciciela padały konkretne pytania różnych osób i grup społecznych. „Pytały go tłumy: »Cóż więc mamy czynić?«” (Łk 3,10). To właśnie etyka wierności złożonym zobowiązaniom wobec konkretnych ludzi staje się punktem oparcia dla krzyku radości. Gdy jestem kochany i kocham, wtedy radość krzyczy z samych swoich głębin.
Oceń